Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka
Forum jest moderowane o różnych porach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

WIELKA TRAGEDIA,OGROMNA STRATA,NARODOWA TRAUMA
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Pon 12:01, 19 Kwi 2010    Temat postu: WIELKA TRAGEDIA,OGROMNA STRATA,NARODOWA TRAUMA

W katastrofie prezydenckiego samolotu podczas nieudanego lądowania na lotnisku w Smoleńsku,zginął prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią,oraz z 94 osobami towarzyszącymi prezydentowi na uroczystości w Katyniu, z okazji 70-tej rocznicy zbrodni katyńskiej.Zamiast wieńców i pokłonu, zamordowanym Polakom przez NKWD oddali własne życie.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 14:27, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Prezydent idzie na Wawel

Autor: Henryk Krzyżanowski

Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,
Salonowcy - skończcie tę wrzawę.
O czas smutnej zadumy proszę,
gdy Prezydent idzie na Wawel.

Kogo wiedzie w żałobnej gali?
Jakieś cienie, mundury krwawe,
ci w Katyniu z dołów powstali,
z Prezydentem idą na Wawel.

Idą wolno, lecz równym krokiem,
bo im marsza rozbrzmiewa grave.
Niezbadanym Boga wyrokiem
z Prezydentem ciągną na Wawel.

Gdy próg przejdą królewskich pokoi,
krótki apel – czas z misji zdać sprawę,
potem spać – pierwsza noc już wśród swoich
z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.

Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi
ich los w nas to, co czyste i prawe?
Niech pojedna – i partie i ludzi,
dzień, gdy oni dotarli na Wawel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wolf
supergość



Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 13:06, 20 Kwi 2010    Temat postu: Re: WIELKA TRAGEDIA,OGROMNA STRATA,NARODOWA TRAUMA

Oficjalny czas żałoby narodowej minął. oczywiście znaleźli się tacy którzy poważnie potraktowali to wydarzenie ( patrz REAKTYWACJA )Dziękujemy ci Rex. Sam poprosiłem inne fora o uszanowanie tych dni. Niestety czerwone chamstwo ze słomą wyłażącą z butów jak zwykle "gawędziło sobie" o duperelach i jak zwykle prym wiódł tam przygłup o ksywce DeGeneration.. Kiedy jakiś pajac z PP rzucił hasło o sondażu na ich stronie cała czerwona banda rzuciła się na niego jak na świętokradcę. a dzisiaj ów obrońca-cy pisze...

napisał:
CYTAT(New Generation @ 20.04.2010, 10:50:29) *
widzę że to będzie ciężka dyskusja, a że nie dyskutuję na głodno więc może najpierw poproszę
kaczkę po smoleńsku i zimnego lecha biggrin.gif
Zwykłe gówniarstwo, chociaż powinienem napisać mocniej - skurw......syństwo jednak obawiam się ze to zostanie wycięte



Kiedy tylko to zobaczyłem od razu odpowiedziałem...

"Zwykłe gówniarstwo, chociaż powinienem napisać mocniej - skurw......syństwo jednak obawiam się ze to zostanie wycięte"

Zastanawiam się jak wielkim można być skurwysy.nem żeby mieć jeszcze czelność i pisać


napisał:
CYTAT(New Generation @ 20.04.2010, 10:50:29) *Mieczysław ale o co chodzi? to już człowiek nawet nie może się posilić? co ja poradzę że wy macie problemy z psychiką i dziwne skojarzenia. laugh.gif


Plujesz gnojowi w oczy a on - niby nieświadom niczego odpowiada - deszcz pada.
Oczywiście bojkotować, nawoływać do bojkotu kanalii jest bezcelowe, to ono, to coś w dalszym ciągu posługując się innymi nickami będzie sobie pajacowało na innych forach


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wolf dnia Wto 13:16, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rex37
Administrator



Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 14:47, 20 Kwi 2010    Temat postu: Re: WIELKA TRAGEDIA,OGROMNA STRATA,NARODOWA TRAUMA

Wolf napisał:
Oficjalny czas żałoby narodowej minął. oczywiście znaleźli się tacy którzy poważnie potraktowali to wydarzenie ( patrz REAKTYWACJA )Dziękujemy ci Rex. Sam poprosiłem inne fora o uszanowanie tych dni. Niestety czerwone chamstwo ze słomą wyłażącą z butów jak zwykle "gawędziło sobie" o duperelach i jak zwykle prym wiódł tam przygłup o ksywce DeGeneration.. Kiedy jakiś pajac z PP rzucił hasło o sondażu na ich stronie cała czerwona banda rzuciła się na niego jak na świętokradcę. a dzisiaj ów obrońca-cy pisze...

napisał:
CYTAT(New Generation @ 20.04.2010, 10:50:29) *
widzę że to będzie ciężka dyskusja, a że nie dyskutuję na głodno więc może najpierw poproszę
kaczkę po smoleńsku i zimnego lecha biggrin.gif
Zwykłe gówniarstwo, chociaż powinienem napisać mocniej - skurw......syństwo jednak obawiam się ze to zostanie wycięte



Kiedy tylko to zobaczyłem od razu odpowiedziałem...

"Zwykłe gówniarstwo, chociaż powinienem napisać mocniej - skurw......syństwo jednak obawiam się ze to zostanie wycięte"

Zastanawiam się jak wielkim można być skurwysy.nem żeby mieć jeszcze czelność i pisać


napisał:
CYTAT(New Generation @ 20.04.2010, 10:50:29) *Mieczysław ale o co chodzi? to już człowiek nawet nie może się posilić? co ja poradzę że wy macie problemy z psychiką i dziwne skojarzenia. laugh.gif


Plujesz gnojowi w oczy a on - niby nieświadom niczego odpowiada - deszcz pada.
Oczywiście bojkotować, nawoływać do bojkotu kanalii jest bezcelowe, to ono, to coś w dalszym ciągu posługując się innymi nickami będzie sobie pajacowało na innych forach


Tylko ze względu na to iż doceniam Twoją postawę i rozumiem emocje jakie Tobą kierowały nie usuwam tego postu.
kolejne pisane w tak "żywiołowym" tonie zostaną natychmiast usunięte.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rex37 dnia Wto 14:48, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Czw 13:27, 13 Maj 2010    Temat postu:

CZY MUSIAŁO DOJŚĆ DO TAK WIELKIEJ TRAGEDII ?
Polska - The Times/10:15
Pilot mógł pomylić lotnisko z dróżką. "To koniec"

"Polska - The Times": Załoga rządowej maszyny mogła popełnić elementarny błąd. Skupiła się na szukaniu ziemi, a nie na parametrach lotu. Z rosyjskim pilotem Wasilijem Jerszowem, instruktorem i autorem książek o pilotażu Tu-154, rozmawia Łukasz Słapek.
Jako pilot spędził Pan za sterami Tu-154 prawie ćwierć wieku. To samolot trudny w pilotażu?


Nie. Prowadzenie tego samolotu nie przysparza problemów, ale pod warunkiem, że cała jego czteroosobowa załoga jest dobrze zorganizowana. No, i oczywiście do tego dochodzi jeszcze przestrzeganie wszystkich procedur technicznych. Tu-154 to bardzo dobra konstrukcja, która daje dużo przyjemności w pilotowaniu.

Jaka jest różnica pomiędzy Tu-154, który został opracowany w latach 60., a współczesnymi maszynami, jak choćby boeing czy airbus?

Nowe samoloty mają bardzo wysoki poziom automatyzacji. Wymagają przez to bardzo rozbudowanej naziemnej bazy technicznej. Chodzi o wysokiej klasy urządzenia lotniskowe, które gwarantują bezpieczne podejście do lądowania. Wymagają też świetnego wyszkolenia załogi z zakresu obsługi tych wszystkich automatycznych, nafaszerowanych elektroniką systemów.

Tu-154 ma jakieś charakterystyczne cechy podczas pilotażu, które sprawiają, że pilot musi być np. wyjątkowo czujny?

Jak każdy duży samolot Tu-154 wymaga zapasu przynajmniej 150 m wysokości przed samym lądowaniem. Podczas podejścia muszą być również ustabilizowane wszystkie parametry, takie jak kurs, prędkość lotu oraz prędkość zniżania, która powinna wynosić około czterech metrów na sekundę. Jeżeli któryś z tych parametrów nie jest zachowany, bezpieczne lądowanie tym samolotem staje się problematyczne. Zasada ta ma jednak zastosowanie nie tylko do Tu-154, ale do każdego samolotu.

Dlaczego więc, Pana zdaniem, polski samolot, który rozbił się w Smoleńsku, znajdował się na tak niskiej wysokości, że ściął stojące na drodze podejścia brzozy?

Mogę powiedzieć, co mówi doświadczenie, a mówi ono, że przedwczesne obniżanie lotu samolotów podczas podchodzenia do lądowania jest jednym z najczęstszych błędów pilotów w takich warunkach nie może oprzeć się chęci nurkowania, po to aby jak najszybciej zobaczyć ziemię i znaleźć jakiś punkt orientacyjny. Sprawia to, że przestaje skupiać swoją uwagę na przyrządach i - co się z tym wiąże - zachwiane zostają wszystkie parametry podejścia do lądowania, w szczególności prędkość opadania, która rośnie, a to jest śmiertelnie niebezpieczne.

Ale w swojej książce opisał Pan dosyć niebezpieczne zachowanie samolotu, który wlatuje w warstwę inwersji.
To prawda, ale wtedy, kiedy lot odbywa się na przykład na Syberii i spadek temperatury jest dość znaczny, bo nawet o kilkadziesiąt stopni. Wtedy następuje zjawisko pochylenia, które szybko trzeba skompensować. Ale w przypadku mgły w Smoleńsku nie było takiego niebezpieczeństwa, tzn. spadek temperatury o kilka stopni nie miał żadnego wpływu na zachowanie samolotu.

Więc wracamy do punktu wyjścia i szukamy przyczyn w błędach pilotażowych.

Proszę pamiętać, że tamto lotnisko wyposażone jest w przestarzały system GSP-CPR, z którym polska załoga nie miała doświadczenia. Skupiła się więc na poszukiwaniu punktów orientacyjnych na ziemi, a nie na kontrolowaniu parametrów lotu. Będąc w odległości około 1500 m od progu pasa, oni wciąż go nie widzieli. Mogli natomiast zauważyć oświetlenie podejścia do pasa znajdujące się 500 m bliżej niż próg i jakieś 250 m na lewo od nich i wzięli to za oświetlenie początku pasa. Biorąc pod uwagę, że samolot był wprowadzony w przechył na prawo, kapitan skręcił ostro na lewą stronę w kierunku pasa i gwałtownie zwiększył prędkość zniżania, aby następnie móc wyrównać lot do - jak mu się wydawało - osi pasa. Proszę zauważyć, że na prawo od pasa w Smoleńsku biegnie betonowa dróżka. Biorąc ją za krawędź drogi do lądowania, kapitan rozpoczął manewr dolotu do niej znów z przechyłem w prawo. W tym momencie leciał wprost na stanowisko postojowe samolotów. Kiedy zauważył, że popełnił błąd, rozpoczął odejście na drugi krąg. Jednak pilot, starając się wyprowadzić maszynę, nie wziął pod uwagę zbyt dużej prędkości opadania. Maszyna była już zbyt nisko, zaczepiła o drzewa. To był koniec.

To śmiała teoria. Na jakich podstawach Pan ją opiera?

Moje domniemania potwierdza sposób rozrzucenia fragmentów tego samolotu, a także kąt, pod jakim zostały skoszone drzewa. Widać to wszystko doskonale również na zdjęciach satelitarnych.

Spotkał się Pan wcześniej z tego typu sytuacją?

Moim zdaniem to był elementarny błąd pilota, który nie miał doświadczenia w lotach w takich warunkach, i źle wyszkolonej załogi. Wszyscy jak najszybciej, za wszelką cenę chcieli zobaczyć ziemię. Jako pilot z nalotem grubo ponad 11 tys. godzin i jako instruktor widziałem kilkadziesiąt tego typu pomyłek u swoich uczniów, które na szczęście nie miały tak tragicznego finału.

Czy można było jakoś wyjść z tej bardzo niebezpiecznej sytuacji?

Sądzę, że jeśli załodze wystarczyłoby cierpliwości, to tak. Gdyby parametry zniżania były właściwe, to nie doszłoby do tej katastrofy. Mogłoby się udać. Ale próba posadzenia samolotu przy przestarzałym systemie naprowadzania, we mgle, przy widoczności 400 m to zadanie tylko dla załogi o najwyższych kwalifikacjach. Jednak, z drugiej strony, byłoby to naruszenie minimalnych warunków pogodowych do lądowania. Przy systemie, który działa w Smoleńsku, mówią one, że lądowanie jest możliwe przy widzialności powyżej tysiąca metrów.

no comment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Wto 12:38, 25 Maj 2010    Temat postu:

Tylko Rzeczpospolita zamieściła:
Zaniepokojeni przebiegiem śledztwa
24-05-2010, ostatnia aktualizacja 24-05-2010 19:31

List otwarty rosyjskich dysydentów po katastrofie smoleńskiej

Kilkaset tysięcy osób zna już z Internetu orędzie do Rosjan, w którym kandydat na prezydenta Polski pan Jarosław Kaczyński potrafił wyrazić szczere i serdeczne podziękowania tym Rosjanom, którzy w najbardziej trudnym dla obu naszych narodów czasie okazywali Polakom współczucie i pomoc.

Władze rosyjskie nie uznały za stosowne ani opublikować tekstu tego orędzia, ani na nie odpowiedzieć. Swoim milczeniem jeszcze raz udowodniły, że wszystkie ich oficjalne słowa i wyrazy współczucia z powodu tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób były jedynie pustą formalnością i brały się nie ze szczerego serca (jak niektórzy z nas chcieli wierzyć), lecz ze względów czysto koniunkturalnych. Niestety, nie ma się tutaj czemu dziwić.

Natomiast jesteśmy zdziwieni i poważnie zaniepokojeni przebiegiem śledztwa, które miało wyjaśnić okoliczności i przyczyny katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. Powstaje wrażenie, że władze rosyjskie nie są zainteresowane wyjaśnieniem wszystkich przyczyn katastrofy, zaś władze polskie powtarzają zapewnienia o "pełnej otwartości" strony rosyjskiej, niczego się od niej faktycznie nie domagając i tylko cierpliwie oczekują, aż z Moskwy nadejdą dawno obiecane im materiały.

Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze, niż ustalenie prawdy w jednej z największych tragedii narodowych. Wydaje się, że polscy przyjaciele wykazują się pewną naiwnością, zapominając, że interesy obecnego kierownictwa na Kremlu i narodów sąsiadujących z Rosją państw nie są zbieżne.

Jesteśmy zaniepokojeni tym, że w podobnej sytuacji niezależność Polski i dzisiaj, i jutro może się okazać poważnie zagrożona. Mamy nadzieję, że obywatele Polski ceniący swoją wolność potrafią ją obronić. Także przy urnach wyborczych.

Aleksander Bondariew (dziennikarz, tłumacz, publikował w "Nowej Polszy")

Władimir Bukowski (dysydent w czasach komunistycznych, także obecnie krytyk polityki Kremla)

Wiktor Fajnberg (dysydent, w 1968 r. razem z Natalią Gorbaniewską brał udział w demonstracji w Moskwie przeciwko inwazji na Czechosłowację)

Natalia Gorbaniewska (działaczka demokratyczna, poetka, dziennikarka, tłumaczka literatury polskiej)

Andriej Iłłarionow (ekonomista, były doradca Putina, obecnie krytyk polityki Kremla)
Rzeczpospolita


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Wto 13:26, 25 Maj 2010    Temat postu:

lechim napisał:
Tylko Rzeczpospolita zamieściła:
Zaniepokojeni przebiegiem śledztwa

List otwarty rosyjskich dysydentów po katastrofie smoleńskiej

Natomiast jesteśmy zdziwieni i poważnie zaniepokojeni przebiegiem śledztwa, które miało wyjaśnić okoliczności i przyczyny katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem.


A to Im wolno,być zdziwionym i zaniepokojonym,to standart dysydentów we wszystkich krajach na wszystkich kontynentach.Tylko z tego oprócz siania fermentu nic nie wynika.Prawda o przyczynach katastrofy prezydenckiego tupolewa jest już zapewne znana,czeka tylko jeszcze na potwierdzenie,ocenzurowanie (ściśle tajne przez poufne Yellow_Light_Colorz_PDT_05 ) i wtedy dopiero zostanie upubliczniona.Prawda będzie gorzka i dla niektórych kręgów politycznych niewygodna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Czw 12:58, 27 Maj 2010    Temat postu:

AAAPAP, MKu/11:23
Klich: Lech Kaczyński zginął z powodu błędu pilotów

Edmund Klich przyznał, że Lech Kaczyński zginął z powodu błędu pilotów - wybija dzisiejsza rosyjska gazeta "Kommiersant", relacjonując wywiad przedstawiciela Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) w Moskwie dla środowej "Rzeczpospolitej".
- Wczoraj faktycznie podsumowano wyniki półtoramiesięcznego badania okoliczności katastrofy polskiego samolotu nr 1 na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, w którym zginęli prezydent Lech Kaczyński i inni przywódcy Polski - informuje rosyjski dziennik, wyjaśniając, iż "kropkę nad 'i'" postawił Edmund Klich, który "oświadczył w wywiadzie, iż do tragedii doszło z winy prezydenckich pilotów".

- Opinia pana Klicha prawdopodobnie legnie u podstaw oficjalnych wniosków Komitetu - przekazuje "Kommiersant", podkreślając, że Klich uczestniczył w badaniu okoliczności katastrofy od pierwszego dnia i miał dostęp do wszystkich materiałów z tym związanych.

- Należy odnotować, że oświadczenie pana Klicha nie było niespodzianką w badaniach - polski ekspert jedynie poinformował, że zgadza się z wnioskami rosyjskich specjalistów, poczynionymi zaraz po odczytaniu rejestratorów pokładowych rozbitego Tu-154 M o nr 101. Błąd załogi był oczywisty dla ekspertów, gdy tylko odtworzyli chronologię rozwoju niezwyczajnej sytuacji na pokładzie prezydenckiego samolotu - pisze gazeta.

"Kommiersant" podaje, że kapitan Tu-154M Arkadiusz Protasiuk poinformował smoleńskiego kontrolera lotów, że wykona próbne podejście do lądowania - zejdzie do obowiązującej w danym wypadku na Siewiernym 100-metrowej wysokości podejmowania decyzji, spróbuje dostrzec we mgle pas startowy i w zależności od rezultatów będzie kontynuował zniżanie lub odejdzie na drugi krąg.

- Mniej więcej w tym samym czasie - jak wynika z nagrania czarnej skrzynki, która rejestrowała rozmowy pilotów - w kabinie pojawiła się osoba postronna zidentyfikowana później jako dowódca polskich Sił Powietrznych (generał) Andrzej Błasik. Był on też dowódcą prezydenckich pilotów, gdyż byli oni wojskowymi. Kapitan Protasiuk wypowiedział w tym momencie zdanie: 'Nie zdołamy'. Ewidentnie mówił o perspektywie lądowania. Dowódca w odpowiedzi wyartykułował coś niezrozumiałego. Nagranie - jak twierdzą specjaliści - jest silnie 'zaszumione' z powodu otwartych drzwi do kabiny. Ponadto dowódca prawdopodobnie stał w przejściu, daleko od mikrofonu - informuje dziennik.

- Rosyjscy eksperci utrzymują, że na podstawie tonu tego niezrozumiałego zdania można jednoznacznie powiedzieć, iż nie było w nim rozkazu kontynuowania lądowania, a tym bardziej groźby. Wszelako rozkazu zaprzestania zniżania też w nim nie było. W ten sposób stanowisko dowódcy specjaliści interpretują jako 'przyzwolenie' na kontynuowanie manewru - przekazuje "Kommiersant".

- Błąd popełniony przez Polaków - w opinii ekspertów - polegał na tym, że zdecydowali się na zniżanie we mgle na autopilocie, powierzając automatowi kontrolowanie wysokości i kursu. Nawiasem mówiąc, również tej decyzji nie sprzeciwił się doświadczony dowódca Błasik. Następnie, orientując się na dno znajdującego się w dole parowu, piloci błędnie przyjęli, że podchodzą do lądowania na zbyt dużej wysokości i nakazali automatyce podwojenie prędkości zniżania. W efekcie przekroczyli krytyczny punkt 100 metrów i kontynuowali zniżanie - relacjonuje gazeta.

"Kommiersant" podaje, że "zdaniem ekspertów, komenda rosyjskiego kontrolera: 'Sto Pierwszy, horyzont!', wymagająca natychmiastowego przerwania zniżania, została wydana, gdy maszyna znajdowała się na wysokości 70-80 metrów nad ziemią i kontynuowała szybkie zniżanie".

Według dziennika, piloci zrozumieli swój błąd i zdecydowali się odejść na drugi krąg dopiero wtedy, gdy samolot skrzydłem skosił koronę pierwszego drzewa; było już jednak za późno.

- Wina polskich pilotów za tragedię była oczywista od samego początku. Jednak uczestnicy badania przez długi czas nie mogli dojść do wspólnych konkluzji co do dwóch innych czynników, które - w ich ocenie - mogły sprzyjać rozwojowi katastrofy - pisze "Kommiersant".

Gazeta wyjaśnia, że "polscy eksperci domagali się bardziej wnikliwego zbadania roli smoleńskiego kontrolera, który najpierw nie zabronił lądowania Tu-154M, a następnie spóźnił się z komendą: 'Sto Pierwszy, horyzont!'; Rosjanie, ze swej strony, dawali do zrozumienia, że ich zdaniem, na rozwój niezwyczajnej sytuacji na pokładzie mógł wpłynąć dowódca Błasik, zmuszając pilotów do lądowania".

Powołując się na rosyjskich ekspertów, "Kommiersant" informuje, że "oba sporne momenty udało się przezwyciężyć".

- Kontroler przyjmujący lądowanie rejsu międzynarodowego, zgodnie z przepisami, wykonuje tylko funkcję konsultanta - tłumaczy jeden z rosyjskich uczestników badania. Inaczej mówiąc, zabronić lądowania po prostu nie miał prawa. Jeśli chodzi o rzekomo spóźnioną komendę, to - jak utrzymuje nasz rozmówca - kontroler mógł w ogóle jej nie dawać, gdyż przyrządy samolotu określają wysokość maszyny o wiele precyzyjniej, niż radiolokator kontrolera. To pilot powinien kontrolować wysokość i meldować ją kontrolerowi, a nie na odwrót - pisze dziennik.

"Kommiersant" przekazuje, że "sprawa ewentualnej presji też została rozwiązana na korzyść polskich urzędników". - Jak mówią rosyjscy uczestnicy badania, dowódca, rzecz jasna, przeszkadzał pilotom przez sam fakt swojej obecności w kabinie, jednak nie mogą oni skonstatować, że to właśnie pan Błasik zmusił pilotów do lądowania, gdyż do takiego wniosku najzwyczajniej brakuje im obiektywnych dowodów - podaje gazeta.

Jej zdaniem, "jest wątpliwe, by takie dowody pojawiły się w przyszłości - Rosjanie nie zdołali rozszyfrować słów 'osoby postronnej', a polscy specjaliści, którym udostępniono kopię nagrania, też raczej nie znajdą w słowach generała niczego kryminalnego".

"Kommiersant" zauważa, że "Klich faktycznie ogłosił uzgodnione stanowisko wszystkich uczestników badania - iż winę za katastrofę ponoszą tylko piloci". Według dziennika, wnioski takie prawdopodobnie legną u podstaw oficjalnego raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. - Taki stanowisko najwyraźniej zadowoli obie zainteresowane strony - konkluduje "Kommiersant".

Najprościej to winę za tragedię zwalić na zmarłych pilotów i widocznie komuś z żyjących na tym zależy.

CZŁOWIEK CZĘSTO BOI SIĘ PRAWDY BO PRAWDA BOLI


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Czw 13:25, 27 Maj 2010    Temat postu:

AAAPAP, POg/11:51
Prezes PiS: mój brat nie zachowywał się "w sposób samobójczy"

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji prasowej EFE, że jeśli chodzi o tragedię pod Smoleńskiem, to obecnie najważniejsze jest poznanie prawdy na ten temat. Kaczyński odrzuca spekulacje na temat tego, że jego brat mógł się zachowywać "irracjonalnie" na pokładzie samolotu Tu-154. Mówi też o swojej matce, która niedawno dopiero dowiedziała się o śmierci jednego ze swoich synów.
Jego zdaniem prawdziwym problem jest to, że "rząd niewiele wie o tym, co się stało". - Każde niepodległe państwo, które straciło swego prezydenta i dziesiątki osób z najwyższego szczebla politycznego, chciałoby przeprowadzić własne śledztwo, i są po temu podstawy prawne - podkreślił.

Jarosław Kaczyński zaprzeczył, by jego brat, prezydent Lech Kaczyński, mógł zachowywać się w samolocie lecącym do Smoleńska "w sposób samobójczy lub irracjonalny". Zdecydowanie odrzucił spekulacje mediów, by jego brat polecił pilotom lądować, mimo ostrzeżeń kontrolerów lotów i trudnej sytuacji meteorologicznej, co mogło przyczynić się do tragicznego finału.

- Zarzuty wobec prezydenta są nieuzasadnione - zapewnił Jarosław, sprzeciwiając się porównywaniu lotu do Smoleńska z lotem do Tbilisi w 2008 roku. Także w tamtym wypadku prasa pisała, że Lech Kaczyński polecił pilotowi lecącemu do Gruzji, by wylądował w Tbilisi, mimo zaleceń wieży. Ostatecznie samolot wylądował w Azerbejdżanie.

(DOPISANE) Jest faktem udowodnionym,że prezydent kazał pilotowi lecącemu do Gruzji,by ten wylądował w Tbilisi.Pilot stanowczo odmówił i wylądował bezpiecznie w Azerbejdżanie.Za odmowę został mocno skarcony przez pretorian pana prezydenta.Pilot nie został jednak zwolniony ze służby a pasażerowie tego ryzykownego lotu przeżyli Idea

- Te dwa przypadki nie mają ze sobą nic wspólnego - ocenił Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, w Gruzji "nie było żadnego zagrożenia związanego z lądowaniem i zresztą inne samoloty już tam lądowały", podczas gdy w Smoleńsku "podejmowano bardzo ryzykowne decyzje, jeśli wierzyć środkom masowego przekazu".

Według niego, powodem tej polemiki jest to, że "ktoś chciał zablokować podróż" Lecha Kaczyńskiego, lecącego w 2008 roku z aktem poparcia do kaukaskiego państwa, które toczyło wojnę z Rosją.

Jak pisze agencja EFE, prezes PiS przerwał wywiad, by pojechać do leżącej w szpitalu matki, która niedawno dowiedziała się o śmierci jednego z synów. - Wygląda na to, że mimo wiadomości o moim bracie wyzdrowieje - powiedział - ale wszystko w rękach Boga.

Jarosław Kaczyński zadeklarował też, że w razie wygranej w wyborach prezydenckich chciałby mieć większy wpływ na sposób sprawowania przez Polskę przewodnictwa w UE w 2011 roku.

- Jeśli wygram, chciałbym mieć wpływ na naszą przyszłą prezydencję w UE, abyśmy więcej uwagi poświęcali kwestiom energetycznym oraz prowadzili bardziej realistyczną politykę wschodnią i politykę spójności, rozumiejąc ją szerzej, z włączeniem polityki rolnej - oświadczył Kaczyński.

Jak zapewnił, europejscy przywódcy wcale nie są tak bardzo przeciwni jego poglądom i sytuacja w tej sferze przedstawia się dużo lepiej, "niż to przedstawiają media".

Kaczyński podał jako przykład swoje spotkanie z hiszpańskim premierem Jose Luisem Rodriguezem Zapatero, które "było bardzo miłe, mimo dzielących nas różnic". Zapewnił, że także z innymi politykami "było możliwe uzgadnianie nawet najtrudniejszych kwestii".

CZŁOWIEK NIERAZ DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI LUBI POCISKAĆ KIT


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pią 4:49, 28 Maj 2010    Temat postu:

Trzy różne informacje:
Strumień świadomości" Edmunda Klicha




23 kwietnia br.
W Rosji panował wielki bałagan. Nie mieliśmy żadnego wsparcia. Wojskowi dokoptowani do cywilnej komisji nie słuchali mnie i to ja musiałem wypełniać ich polecenia. Minister obrony Bogdan Klich zmuszał mnie do współpracy z polską prokuraturą. Kiedy mówiłem: - Panie ministrze, ja nie mogę współpracować z prokuraturą, bo strona rosyjska ma do mnie pretensje, odpowiadał: - Ja tego nie przyjmuję do wiadomości. (...)
Strona polska pozostaje w stosunkach z Rosją w roli petenta. Projekt raportu o przyczynach katastrofy przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko.

5 maja
Fragmentaryczne ujawnianie niektórych wątków w śledztwie może przynieść złe, a nie dobre skutki, jeśli chodzi o ustalenie prawdy. (...)
Na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi, z których nie wynika, by była ona zaniepokojona jakimiś problemem technicznym. Wyjaśnianie okoliczności katastrofy jest jeszcze na wstępnym etapie.

15 maja
Polski psycholog ma wspólnie ze specjalistami z komitetu międzynarodowego oceniać stan stresu i działanie załogi, jeśli chodzi o wpływ ewentualnie stanu psychofizycznego, a szczególnie psychicznego, na działanie. (...) Słuchałem całych rozmów w kabinie i słyszałem bardzo dokładnie rozmowy załogi między sobą, załogi z kontrolerami na ziemi. Natomiast jeśli były jakieś inne rozmowy, to takie rozmowy są w tle. W związku z tym, słuchając bez wyciszenia szumów, ja nie słyszałem innych głosów i tego nie mogę potwierdzić, bo mogę powiedzieć to, co słyszałem. Sam osobiście nie dopatrzyłem się w rozmowach pilotów zdenerwowania ani nie słyszałem, by np. rozmawiali podniesionym głosem.

19 maja
Jeden z głosów zarejestrowano na 16-20 min przed katastrofą. Rozmowa ta nie miała wpływu na późniejsze wydarzenia.

21 maja
Ja mówiłem to na konferencji w Moskwie, że ta rozmowa nie miała wpływu, bo ja wtedy znałem rozmowę, która była prowadzona 16 minut przed zdarzeniem. Teraz wiem więcej, bo otrzymałem pełny zapis rozmów, i teraz już bym tak kategorycznie nie stwierdził. To nie jest bezpośrednia presja, że musicie wylądować. Ale jeśli jest głos na minutę przed i osoba jest, to znaczy świadomość obecności tej osoby już jest jakąś formą tego, że jednak jest ważna sprawa i należy się starać wylądować. Ja bym tak odebrał, gdybym pilotował ten samolot. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam [że chodzi o gen. Błasika - przyp. red.]. Ja wiem, ale nie będę mówił. Nie jestem upoważniony. Informację wydaje MAK. Ja mam wiedzę, ale nie mogę się nią podzielić.

24 maja
Dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kabinie pilotów prezydenckiego Tu-154 aż do katastrofy. Generał zdawał sobie chyba sprawę z tego, że lądowanie nie odbędzie się na lotnisku w Smoleńsku, że będzie przesunięte i opóźnione. Nie wiem, czy na niego nie było presji zewnętrznej. Nie wiem, czy to była jego inicjatywa. Można przypuszczać, że został nawet wysłany, ale to są moje domysły.
27 maja
Wczoraj faktycznie podsumowano wyniki półtoramiesięcznego badania okoliczności katastrofy polskiego samolotu nr 1 na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, w którym zginęli prezydent Lech Kaczyński i inni przywódcy Polski - informuje rosyjski dziennik, wyjaśniając, iż "kropkę nad 'i'" postawił Edmund Klich, który "oświadczył w wywiadzie, iż do tragedii doszło z winy prezydenckich pilotów".
Drugi cytat:
"Grupa kilkudziesięciu pilotów cywilnych i wojskowych dokonała samodzielnej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154. W ich opinii, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru wysokości. Takiego zdania jest reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT.

W ocenie dr. Augustynowicza poznane dotąd okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M oraz wzbudzający kontrowersje przebieg śledztwa wskazują, że winnymi wypadku z 10 kwietnia br. nie są polscy piloci. Zawiodła rosyjska maszyna, a konkretnie jej blok sterowania. Niestety, kluczowe informacje na ten temat nie są ujawniane opinii publicznej. Grupę pilotów wzburzył fakt, że zaraz po katastrofie założono, że Tu-154M był sprawny technicznie, a winą za spowodowanie katastrofy usiłowano obarczyć pilota Arkadiusza Protasiuka, przypisując mu szkolne błędy.
Z ustaleń rosyjskiego MAK wynika, że autopilot Tu-154M wyłączony został dopiero na 5,4 s przed katastrofą, a TAWS (EGPWS) ostrzegał pilotów na 18 s przed uderzeniem w pierwsze drzewo. - Komisja zapomniała jednak o najważniejszym szczególe: prędkości samolotu. W Tu-154M regulacja wysunięcia podwozia zależy od prędkości i jest automatyczna. Na zdjęciach z katastrofy widać, że koła nie są wypuszczone pod kątem 90 stopni, lecz mniejszym. Jest to 3 z 5 stopni wypuszczenia podwozia, który świadczy o prędkości 360-380 km/h, tymczasem lądowanie odbywa się przy prędkości maksymalnie 250-270 km/h - wyjaśnia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Augustynowicz. Jeśli zatem samolot miałby podchodzić do lądowania - jak sugerują śledczy - to dlaczego leciał tak szybko? W ocenie grupy pilotów, kapitan Protasiuk zdawał sobie sprawę z warunków pogodowych w Smoleńsku, znał też samo lotnisko i nie podejmował ryzyka.
- Kapitan postępuje bardzo rozważnie, najpierw wykonuje co najmniej dwa kręgi nad pasem (tzw. oblot), a dopiero później decyduje się podejść do lądowania. Podchodzi do tego profesjonalnie: sam, osobiście komunikuje się z wieżą, pomimo że zwykle robi to nawigator albo drugi pilot. Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10 km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów. Cały czas działają niezwykle ostrożnie, znając komunikaty pogodowe i wiedząc od załogi jaka o problemach lądującego wcześniej Iła-76 - sugerują piloci. Według nastaw autopilota samolot co 2 km miał się zniżać o 100 m, a na wysokości 100 m w odległości 2 km od pasa miała zapaść decyzja o tym, czy lądować. Jeśli tak - piloci przeszliby na ręczne sterowanie. Tak się nie stało. Za to po "wyrzuceniu" podwozia doszło do usterki steru wysokości.
Tu-154M miał już wcześniej problemy z blokiem sterowania, który uległ awarii na Haiti w styczniu br. (blok ten był wymieniany w czasie zakończonego w grudniu 2009 r. remontu samolotu w zakładach w Samarze). Samolot powrócił do kraju dzięki działaniom pilotów, którzy naprawili usterkę. Po tym incydencie blok powinien być wymieniony przez techników specpułku. Czy tak się stało? Czy w Smoleńsku nowy blok mógł ponownie nawalić?
O to, jak przebiegała naprawa, zapytaliśmy rzecznika Sił Powietrznych. Czekamy na odpowiedź.
Wątpliwości mogłaby rozwiać analiza systemu sterowania podwoziem i powiązanych z nim przewodów. W ocenie Augustynowicza, usterka mogła być spowodowana awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania. Teoretycznie do zablokowania steru wysokości mogłoby dojść także w sposób samoistny (co rzadko się zdarza) lub na skutek celowego działania (to stosunkowo prosta konstrukcja umożliwiająca blokadę sterowania po wypuszczeniu podwozia).

Walczyli do końca
W pierwszej fazie lotu z uszkodzonym sterem piloci jeszcze nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. - Schodzą nieco za szybko, pod zbyt dużym kątem. Kapitan Arkadiusz Protasiuk nie może wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale woli dmuchać na zimne. Już na 3 km przed progiem pasa decyduje się zrezygnować z lądowania. Kapitan przekręca gałki sterowania autopilotem, ustawiając maksymalną prędkość i wysokość. Autopilot sterujący ciągiem silników ustawia je na moc startową, a więc maksymalną - uważają piloci.
Warto zaznaczyć, że ostatnie doniesienia mediów potwierdzają, że na wysokości 80 m miała paść komenda: "odchodzimy", jednak samolot nadal się zniżał. Tu pojawiają się oskarżenia wobec pilotów, że stało się to poniżej tzw. wysokości decyzji. Tymczasem według dokumentacji lotniska Siewiernyj ta wysokość to 70 metrów. Komenda padła więc w dobrym czasie. "Nasz Dziennik" dotarł do osób dysponujących dowodami potwierdzającymi, że decyzja kapitana o rezygnacji z lądowania zapadła około pół minuty przed katastrofą - wówczas mjr Protasiuk miał wyraźnie zakomunikować: "Nie. Nie siadamy".
- Kapitan Protasiuk poleca nawigatorowi ustawić autopilota tak, aby następny "way-point" (punkt na trasie) znajdował się po przeciwległej stronie pasa - oceniają piloci. Jednak niesterowna maszyna nie pozwoliła na realizację zamierzeń załogi. Samolot się nie wzniósł. W tej chwili ziemia była jeszcze niewidoczna, a samolot gwałtownie przyspieszał. Świadkowie obecni w okolicach lotniska mówili o dziwnym dźwięku silnika - pracującego na maksymalnych obrotach.
Dużą prędkość samolotu potwierdzają też relacje smoleńskich kontrolerów, którzy usprawiedliwiali swoją późną reakcję na wydarzenia właśnie szybkim biegiem wydarzeń. Dodatkowo z lektury akt śledztwa - o czym mówił mecenas Rafał Rogalski - wyłania się obraz nierzetelnych działań obsługi naziemnej w Smoleńsku."
Trzeci cytat:
"Katastrofa Tu-154: pytania do Rosjan
Michał Majewski , Paweł Reszka 28-05-2010, ostatnia aktualizacja 28-05-2010 01:29

Jak, który lądował przed tupolewem, miał problemy z radiolatarnią

źródło: Rzeczpospolita




Wiele wskazuje na to, że w lotnictwie wojskowym szwankowało szkolenie, a załoga tupolewa popełniła błąd. Czy jednak była to jedyna przyczyna katastrofy prezydenckiej maszyny w Smoleńsku? Czy na dzisiejszym etapie śledztwa można całkowicie oczyścić z winy stronę rosyjską?

Pojawiają się kolejne wątpliwości i pytania. Załoga polskiego jaka-40, który podchodził do lądowania kilkadziesiąt minut przed tupolewem, miała problem z odbiorem sygnału z radiolatarni położonej kilometr od pasa. Radiolatarnia to kluczowe urządzenie, które pomaga lotnikom sprowadzić maszynę na ziemię. Informacje o kłopotach jaka potwierdziły nam dwa źródła: ekspert pracujący dla rządu oraz osoba w Dowództwie Sił Powietrznych.

Czy na podobne przeszkody mógł natrafić Tu-154? Rządowy ekspert: – Rejestratory samolotu potwierdzają, że urządzenia namierzyły radiolatarnie. Nie oznacza to jednak, iż sygnał działał potem prawidłowo. Po wypadku Rosjanie dokonali oblotu lotniska, lecz bez udziału polskich specjalistów. Twierdzą, że urządzenia były w porządku. Jednak dotąd nie dostaliśmy protokołu czynności.

O kłopotach z radiolatarnią może świadczyć coś jeszcze. Kwadrans po jaku na lotnisku próbował dwa razy lądować rosyjski ił-76. Nie trafiał w pas, zbaczał w lewo. A to właśnie radiolatarnie są odpowiedzialne za pomoc w wejściu na oś drogi startowej.

Kolejna zagadka: w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) pojawia się informacja, że załoga tupolewa wyleciała z Warszawy bez danych nawigacyjnych lotniska w Smoleńsku. Kto zawinił? MAK milczy. My dotarliśmy do meldunku dowódcy 36. pułku.

Płk Ryszard Raczyński informuje p. o. dowódcy Sił Powietrznych, że wojskowi 18 marca (za pośrednictwem polskiej ambasady) prosili Rosjan o dostarczenie planów i procedur lotniska. Te, którymi dysponowali, pochodziły sprzed roku. „Do dnia wylotu nie otrzymaliśmy informacji o jakichkolwiek zmianach dotyczących procedur na lotnisku Smoleńsk” – melduje płk Raczyński. Źródło w Siłach Powietrznych: – Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi na prośbę wystosowaną 18 marca.

Kto zaniedbał sprawę? Rosjanie czy Polacy? Ten wątek jest istotny, gdyż polskie samoloty miały wcześniej problemy na tym lotnisku. 17 września 2007 r. Lech Kaczyński leciał tupolewem do Smoleńska. Były lotnik 36. pułku: – Wtedy też leciały dwa samoloty. Gdy pierwszy usiadł na pasie, okazało się, że informacje nawigacyjne podane przez Rosjan były nieprecyzyjne. Załoga ostrzegała o tym nadlatujących kolegów.

Pytania rodzi też praca kontrolerów lotu tuż przed katastrofą 10 kwietnia. Udało nam się poznać fragment rozmowy polskiej maszyny z wieżą. Wynika z niego, że dramatyczna komenda „Gorizont!” wzywająca do wyrównania lotu padła najwyżej kilkanaście sekund przed wypadkiem. Samolot znajdował się już bardzo nisko. Dlaczego rosyjski kontroler zareagował tak późno?"
Rzeczpospolita
I mój komentarz:pan Edmund Klich doznał swoistej metamorfozy,stał się niemal rzecznikiem komisji tzw.miedzypaństwowej ,po co bryluje w mediach czy tylko z własnej próżności?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Pon 12:50, 31 Maj 2010    Temat postu:

Kamyk napisał:
Prawda o przyczynach katastrofy prezydenckiego tupolewa jest już zapewne znana,czeka tylko jeszcze na potwierdzenie,ocenzurowanie (ściśle tajne przez poufne Yellow_Light_Colorz_PDT_05 ) i wtedy dopiero zostanie upubliczniona.Prawda będzie gorzka i dla niektórych kręgów politycznych niewygodna.


Kraj

AAAPAP/TVN24, mkw/13:24
Nie ma zgody na upublicznienie nagrań z czarnych skrzynek

Podpisano memorandum o przekazaniu Polsce nagrań z czarnych skrzynek Tu-154. Nie ma zgody upublicznienie zapisków z Tu-154. Zgody nie wyraziła strona rosyjska - podała TVN24.
Rosja i Polska podpisały w poniedziałek w Moskwie memorandum o przekazaniu stronie polskiej nagrań z rejestratorów pokładowych polskiego samolotu prezydenckiego Tu-154M, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem.

Aktu tego strony dokonały w Białym Domu - siedzibie rządu Federacji Rosyjskiej.

Dokument reguluje kwestie związane z przekazaniem nagrań z czarnych skrzynek z uwzględnieniem ograniczeń wynikających z chicagowskiej konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym i norm Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO).

W imieniu Polski podpis pod memorandum złożył minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, który stoi na czele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, wyjaśniającej przyczyny i okoliczności katastrofy TU-154M. Ze strony Rosji dokument podpisali, w obecności wicepremiera Siergieja Iwanowa, minister transportu Igor Lewitin i szefowa Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatiana Anodina.

Strona rosyjska twierdzi stanowczo,,,że "nie nada" Wsciekly ,ciekawe co na to strona polska ?

CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI LUBI CZĘSTO ROBIĆ KU-KU


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Wto 22:48, 01 Cze 2010    Temat postu:

Kraj

AAATVN24, RZ/17:48
Ekspert: oni lądowali na zimno łamiąc wszelkie procedury

Nagrania z rejestratora lotu prezydenckiego Tu-154M

- Zaskoczyło mnie to, że wszystko, co mówiła komisja i płk Klich się potwierdziło. Załoga z pełną świadomością kontynuowała lot poniżej wysokości decyzji. Oni lądowali, na zimno łamiąc wszelkie procedury - powiedział na antenie TVN24 Tomasz Hypki
Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa dodał, że gdyby to byli Amerykanie, to żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy żeby kontytuować lądowanie w takich warunkach.

- Pilot powinien z tego podejścia automatycznie zrezygnować po komendach systemu TAWS. Wszelkie dalsze rozważania są bezcelowe. Zaważyła chęć wykonania zadania oraz to, że kiedyś najprawdopodobniej udało mu się coś podobnego wykonać - podkreślił Hypki.

- Pewne zasady są w lotnictwie pisane krwią. Ktoś kiedyś się zabił, bo zszedł za nisko i przyjęto takie procedury. Wychodzi na to, że Polscy piloci nie specjalnie się nimi przejmują. Nie wolno tak myśleć w lotnictwie. Procedury są, ale się o nich zapomina - zawsze się udawało, to i teraz się uda - mówił dalej.

Tomasz Hypki podkreślił, że dobrze się stało, że stenogramy ujrzały światło dzienne - Będzie łatwiej pewne rzeczy tłumaczyć. Do wielu ludzi dotrze prawda. Wiele rzeczy trzeba wyjaśnić, głównie po stronie polskiej. Oczywiście zawsze znajdą się różni wynalazcy metali lżejszych od powietrza i zwolennicy teorii spiskowych, ale zawsze tak jest - dodał.- To załoga, a właściwie dowódca - odpowiedział Hypki pytany o wskazanie osoby odpowiedzialnej za katastrofę, która wydarzyła się pod Smoleńskiem.

no comment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Wto 23:02, 01 Cze 2010    Temat postu:

AAATVN24, RZ, PKo/18:01
"Piloci w szoku, utracili sterowność"-

Ostatnie 30 sekund lotu i milczenie dowódcy świadczy o tym, że załoga była w szoku, bo utraciła sterowność. Maszyna przestała reagować - uważa Janusz Więckowski, emerytowany pilot, który wylatał na Tupolewie 154 prawie 20 tysięcy godzin.
- Kiedy na wysokości 150 metrów maszyna nie reaguje, to wtedy się nie rozmawia z wieżą, tylko się myśli, dlaczego się tak dzieje. Dlaczego prędkość schodzenia się nagle powiększa, z 4-5 m/s do 14 m/s. Przecież pilot to nie samobójca - tłumaczył Więckowski.

Jego zdaniem o tym, że samolot mógł utracić sterowność świadczy też fakt, że dysk turbiny drugiego silnika nie był uszkodzony, połamany. - Silnik musiał rozpaść się w powietrzu, a dysk siłą odśrodkową upaść łagodnie na ziemię - uważa emerytowany pilot LOT-u. - Chciałbym, żeby nasi prokuratorzy i nasza komisja sprawdziły, jak pracował drugi silnik - dodał.

Zastanawiał się także dlaczego nikt z członków załogi nie zareagował na komendę wypowiedzianą przez drugiego pilota - Jeżeli ktokolwiek z załogi rzuci komendę, to nikt nie pyta "dlaczego?" - po prostu trzeba to wykonać. Słowa są rzucane jakby na wiatr i nic się nie dzieje - dodał.

"Samolot zbliżał się do ziemi bardzo szybko"

- Zacząłem czytanie od ostatnich stron. Drugi pilot mówi "odchodzimy", a nawigator dalej odlicza wysokość. Mogę wnioskować, że samolot ma prędkość opadania ok. 14 m/s. To jest prędkość niespotykana przy podejściu. Normalnie jest trzy razy mniejsza. Samolot zbliża się do ziemi bardzo szybko - komentował Krzysztof Krawcewicz z "Przeglądu Lotniczego".

- Załoga była zaskoczona tym, co się stało. Nie mam co do tego wątpliwości. Byłbym ostrożny w ferowaniu dalekich wniosków - podkreślał Tomasz Tuchołka z firmy ATM, która produkuje czarne skrzynki.

Krawcewicz zastanawiał się również, czy piloci operują tą samą wysokością, co kontroler - Jest fragment, w którym kontroler upewnia się, czy zajęli 500 metrów. Zastanawiam się, kto w tym momencie mówi 200 metrów. Nie jest także zaznaczone, która kwestia jest wypowiadana w jakim języku. Jeżeli pilot odzywa się po rosyjsku, to raczej do wieży. Gdy mówi po polsku, to zapewne do załogi - mówił Krawcewicz.

Pytany o pierwszą reakcję po przeczytaniu ujawnionych dziś stenogramów, pilot samolotów pasażerskich Oskar Maliszewski powiedział, że jest poruszony tym, co zobaczył

- Pogoda, która była tego dnia nie pozwalała lądować. Załoga była zdeterminowana z jakiś powodów, żeby to zrobić. Zawsze pilot ma możliwość spróbowania podejścia do minimów i sprawdzenia. Później jest stwierdzenie "Arek, widzimy 200 metrów" - pogoda się pogarszała, ona nie uprawnia nawet do lądowania na w pełni wyposażonym Okęciu. - mówił kpt. Maliszewski.


no comment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Śro 12:08, 02 Cze 2010    Temat postu:

"GAZETA POLSKA"
L.Misiak,G.Wierzchołowski
"To mogła być eksplozja"

"Według ekspertów od budowy płatowców,z którymi rozmawiała "GP" kadłub prezydenckiego TU-154 rozerwała potężna eksplozja.Wiele wskazuje,że mogła to być bomba Yellow_Light_Colorz_PDT_05 paliwowo-powietrzna.Na tym pułapie,przy ziemi takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka - twierdzą."

Tak w głowach oszołomów rodzą się teorie spiskowe.

CZŁOWIEK CZĘSTO ZMYŚLA NIESTWORZONE RZECZY


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Balbina
Reaktywista



Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Czw 12:12, 03 Cze 2010    Temat postu:

To prawda,tak się rodzą teorie spiskowe w głowach oszołomów różnej maści.A prawda jest jedna,gdyby nie zawziętość polityczna pisiaków - to nie doszło by do tej tragedii,gdyby w pałacu prezydenckim pracowali fachowcy a nie dyletanci i karierowicze - to nie doszłoby do tej tragedii.
Spójrzcie wreszcie prawdzie w oczy i nie bójcie się jej.Nie szukajcie winnych w obsłudze samolotu,nie szukajcie winnych wśród Rosjan,szukajcie winnych wśród siebie samych i zejdźcie wreszcie na ziemię.Narodu na takie plewy to Wy już nie nabierzecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 1 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin