Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka
Forum jest moderowane o różnych porach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

WYSZPERANE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
funkykoval
Superreaktywista



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: się bierze woda sodowa ?

PostWysłany: Wto 15:08, 22 Mar 2011    Temat postu:

007 napisał:
funkykoval napisał:
Alien napisał:
RESTYTUCJA MIENIA ŻYDOWSKIEGO
l

Patrzcie umowę z lat 60-tych znaleźli, a porozumienia z 1993 między RP i FR nie mogli znaleźć - dopiero Rzepa im znalazła.....


a o co tam chodzi "porozumienie z 1993 między RP i FR"

plis


Porozumienie dotyczące wyjaśniania wypadków lotniczych samolotów wojskowych zawarte między Rzeczypospolitą Polską a Federacją Rosyjską.
Mogło ono stanowić podstawę wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, ale nasz "rząd" nie wiedział o istnieniu tego porozumienia. Dopiero Rzepa im przypomniała, ale niestety za późno.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Śro 7:10, 23 Mar 2011    Temat postu:

WSI w akcji:
"Jarosław Kaczyński zrobił podstawowe zakupy w jednym z warszawskich sklepów, by udowodnić jak za rządów Platformy Obywatelskiej wzrosły ceny żywności. Reporter "Faktów TVN" poszedł w ślady prezesa i kupił dokładnie te same produkty. Zapłacił prawie 20 złotych mniej."...
"O siedem złotych

"Fakty TVN" zweryfikowały jego słowa. Jedna z ogólnopolskich sieci sklepów (chwaląca się niskimi cenami) przygotowała dwa koszyki. W obu znalazły się identyczne produkty, które kupił prezes PiS. Koszt pierwszego został obliczony według aktualnych cen, drugi z 2007 roku, gdy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość.

Różnica? Po pierwsze okazało się, że we wtorek Jarosław Kaczyński przepłacił - w tej sieci taki koszyk kosztował 37,70 złotego, a więc prawie 20 złotych mniej niż zapłacił Kaczyński. Drugi, czyli ten z czasów rządu PiS, kosztował 30,68 złotego. Jak łatwo obliczyć od 2007 roku ceny podniosły się średnio o ok. 19 procent.

(Nie)centralne planowanie

- Nie na wszystko rząd ma wpływ, bo nie mamy do czynienia z gospodarka centralnie planowaną - tłumaczy Paweł Olszewski z PO. - Dodatkowo trzeba pamiętać, że to rząd Platformy obniżył VAT na produkty spożywcze z 7 na 5 procent - dodaje.

Polityka wewnętrzna nie jest głównym czynnikiem wpływającym na ceny. Każdy z kierowców cierpi z powodu wzrostu cen benzyny, co nie pozostaje bez wpływu na koszty produkcji i dostawy.

- Główną przyczyną wzrostu cen są zmiany na rynkach światowych, a te wynikają z niestabilności w kilku regionach świata - tłumaczy ekonomista z Centrum Adama Smitha, Ireneusz Jabłoński.

Piotr Kuczyński, główny analityk Xelionu dodaje: - Ceny żywności ostatnio oszalały na rynkach światowych. Nie ma to nic wspólnego z naszą gospodarką."

Słabo się spisuje rzecznik rządu więc zaprzyjażnieni dziennikarze muszą to robić z długu wdzięczności albo -WAJCHA WRÓCIŁA NA SWOJE MIEJSCE.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alec
Superreaktywista



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Ze świata Panie , ze świata

PostWysłany: Czw 7:10, 24 Mar 2011    Temat postu:

Pozornie opisane poniżej fakty są przygnębiające. Wygląda na to, że już całkiem wraca komuna. Ja jednak myślę, że obnażenie prawdziwej twarzy pewnych osób i organizacji. może się skończyć tylko dobrze.


Kolejny, wielki sukces TOLERANCJI

Wielki sukces świętowany jest na stronie opolskiej gw [link widoczny dla zalogowanych] Rozmaite autoryteciki i dyżurni oburzeni nie mogą się nachwalić wspaniałej panienki i na potępiać bezczelnych faszystów. Cóż takiego się stało? Na szczęście nic. Chłopcy z ONR czyli "faszyści" chcieli podstępnie zorganizować publiczną debatę.
Komunikat o niej brzmiał:
Spotkanie odbędzie się 22 marca o godz. 19 w Młodzieżowym Domu Kultury w Opolu. Organizatorzy zapowiadają, że spróbują odpowiedzieć m.in. na takie pytania: Czy ubiegłoroczny Marsz Niepodległości rzeczywiście propagował faszyzm, czy też był inicjatywą patriotyczną? Czy w zajściach z 11 listopada 2010 roku brali udział faszyści? Czy świętowanie 11 listopada może doprowadzić do tragedii, jaką były obozy koncentracyjne w okresie II wojny światowej? Czy polscy patrioci i nacjonaliści powinni czuć się faszystami i nazistami, jak chcą tego ugrupowania lewackie i anarchistyczne?
Zapowiadają również, że w odpowiedzi na te pytania pomoże emisja filmów dokumentujących przebieg wydarzeń z 11 listopada 2010 roku. - Gościem specjalnym spotkania będzie Paweł Kukiz, któremu każdy będzie mógł zadać pytanie, a który powie, dlaczego poparł Marsz Niepodległości - zapowiada ONR.

A więc potworna zbrodnia miała się dokonać. Na szczęście znalazła się wierna i odważna Sabina Złotorowicz, studentka UO, która listem otwartym ostrzegła kogo trzeba w Opolu i okolicy. Natychmiast znalazła odzew, wsparcie i zrozumienie. Kierownictwo Młodzieżowego Domu Kultury natychmiast wycofało się z obietnicy użyczenia sali i tym sposobem cnota tolerancji i internacjonalizmu zwyciężyła, zanim jeszcze do bitwy doszło. Wielkie jest oburzenie naszej lokalnej społeczności podstępnym działaniem ONR, który zwracając się o wynajęcie sali nie poinformował, że w istocie nie o żaden patriotyzm mu chodzi, a o zwyczajny faszyzm. O tym jak bardzo takie postępowanie jest straszne i jak ważne jest to, że udało się tragedii uniknąć, można poczytać na stronach gw, jeśli oczywiście ktoś lubi tam zaglądać.
Niektórzy namawiają organizatorów do skierowania sprawy na drogę sądową twierdząc, że złamany został Art. 54 Konstytucji, który mówi, że: Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji
jednak z całą pewnością nie znajdzie się sąd, który zechciałby tak właśnie ocenić tę sytuację. Przecież każde dziecko wie, iż jeśli napisano w gw, że ci ludzie to faszyści, to znaczy, że faktycznie są to faszyści i nie mają nawet prawa do życia, a co dopiero do jakichś debat i to publicznych.
Inni mówią, że należałoby kogoś pociągnąć do odpowiedzialności za bezpodstawne nazwanie organizatorów faszystami, ale od kiedy to można się czepiać największej gazety w Polsce?

Jacek Bezeg [link widoczny dla zalogowanych]

Czy Marsz Niepodległości rzeczywiście propagował faszyzm czy był inicjatywą patriotyczną?

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dżek
R



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 8:53, 24 Mar 2011    Temat postu:

Alec napisał:
Pozornie opisane poniżej fakty są przygnębiające. Wygląda na to, że już całkiem wraca komuna. Ja jednak myślę, że obnażenie prawdziwej twarzy pewnych osób i organizacji. może się skończyć tylko dobrze.


Kolejny, wielki sukces TOLERANCJI

Wielki sukces świętowany jest na stronie opolskiej gw [link widoczny dla zalogowanych] Rozmaite autoryteciki i dyżurni oburzeni nie mogą się nachwalić wspaniałej panienki i na potępiać bezczelnych faszystów. Cóż takiego się stało? Na szczęście nic. Chłopcy z ONR czyli "faszyści" chcieli podstępnie zorganizować publiczną debatę.
Komunikat o niej brzmiał:
Spotkanie odbędzie się 22 marca o godz. 19 w Młodzieżowym Domu Kultury w Opolu. Organizatorzy zapowiadają, że spróbują odpowiedzieć m.in. na takie pytania: Czy ubiegłoroczny Marsz Niepodległości rzeczywiście propagował faszyzm, czy też był inicjatywą patriotyczną? Czy w zajściach z 11 listopada 2010 roku brali udział faszyści? Czy świętowanie 11 listopada może doprowadzić do tragedii, jaką były obozy koncentracyjne w okresie II wojny światowej? Czy polscy patrioci i nacjonaliści powinni czuć się faszystami i nazistami, jak chcą tego ugrupowania lewackie i anarchistyczne?
Zapowiadają również, że w odpowiedzi na te pytania pomoże emisja filmów dokumentujących przebieg wydarzeń z 11 listopada 2010 roku. - Gościem specjalnym spotkania będzie Paweł Kukiz, któremu każdy będzie mógł zadać pytanie, a który powie, dlaczego poparł Marsz Niepodległości - zapowiada ONR.

A więc potworna zbrodnia miała się dokonać. Na szczęście znalazła się wierna i odważna Sabina Złotorowicz, studentka UO, która listem otwartym ostrzegła kogo trzeba w Opolu i okolicy. Natychmiast znalazła odzew, wsparcie i zrozumienie. Kierownictwo Młodzieżowego Domu Kultury natychmiast wycofało się z obietnicy użyczenia sali i tym sposobem cnota tolerancji i internacjonalizmu zwyciężyła, zanim jeszcze do bitwy doszło. Wielkie jest oburzenie naszej lokalnej społeczności podstępnym działaniem ONR, który zwracając się o wynajęcie sali nie poinformował, że w istocie nie o żaden patriotyzm mu chodzi, a o zwyczajny faszyzm. O tym jak bardzo takie postępowanie jest straszne i jak ważne jest to, że udało się tragedii uniknąć, można poczytać na stronach gw, jeśli oczywiście ktoś lubi tam zaglądać.
Niektórzy namawiają organizatorów do skierowania sprawy na drogę sądową twierdząc, że złamany został Art. 54 Konstytucji, który mówi, że: Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji
jednak z całą pewnością nie znajdzie się sąd, który zechciałby tak właśnie ocenić tę sytuację. Przecież każde dziecko wie, iż jeśli napisano w gw, że ci ludzie to faszyści, to znaczy, że faktycznie są to faszyści i nie mają nawet prawa do życia, a co dopiero do jakichś debat i to publicznych.
Inni mówią, że należałoby kogoś pociągnąć do odpowiedzialności za bezpodstawne nazwanie organizatorów faszystami, ale od kiedy to można się czepiać największej gazety w Polsce?

Jacek Bezeg [link widoczny dla zalogowanych]

Czy Marsz Niepodległości rzeczywiście propagował faszyzm czy był inicjatywą patriotyczną?

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



Mieliśmy już III Rzeczpospolita, IV RP a dzisiaj mamy RZECZPOSPOLITĄ WYBORCZĄ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pią 8:30, 25 Mar 2011    Temat postu:

Z tygodnika Solidarność nr.12/2011' z profesorem Witoldem Kieżunem rozmawia Krzysztof Świątek.
''Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych.
Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint John’s University. Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego, stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego.
Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
– W maju ’89 roku idzie do Geremka. Potem wspólnie z Liptonem, który pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji „Gazety Wyborczej” jadą do Kuronia. Kuroń mówi: „W porządku, zrozumiałem. Zrobimy to. Napiszcie plan”. Sachs obiecuje przesłać zapisy pomysłów w ciągu dwóch tygodni. Kuroń oponuje: „Nie! Potrzebujemy planu teraz”. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który wyznaje: „Nie jestem ekonomistą. Nie rozumiem tych rzeczy”. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier” i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam przed czytelnikami niczego nowego, wszystko znajdą w książce Jeffreya Sachsa „Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Wracając do tematu: wtedy Sachs spotyka się z OKP w sejmie...
Większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej...
– Aleksander Małachowski przyznał później – byliśmy jak barany. Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także Jóźwiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę. Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii, ale nie umie sprecyzować, o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia 10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach „okrągłego stołu”. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
– Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw, likwidacją pegeerów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu – importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze przejadamy.
Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
– Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna, oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m.in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
– Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
– Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
– Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu strategicznego.
Czy limity emisji CO2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
– Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.
Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
– Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji? Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ, którego fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?!
– Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
– Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m.in. informatyków, lekarzy oraz osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków.
Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji zarobkowej?
– Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają najlepszych specjalistów, również z Polski.
Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa projekt „S” odrzucono.

Witold J. Kieżun urodził się w Wilnie dnia 6 lutego 1922. W roku 1942 ukończył studia w Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki (dawniejszej Wawelberga i Rotwanda) uzyskując dyplom technika – inżyniera budowy maszyn. Począwszy od 1942 roku studiował na Wydziale Prawa tajnego Uniwersytecie Warszawskiego.

Uzyskuje w roku 1964 w SGPiS (obecnie SGH) stopień doktora nauk ekonomicznych ze specjalizacją organizacja i zarządzanie za pracę „Zarządzanie Oddziałem Narodowego Banku Polskiego”, a w roku 1969 stopień doktora habilitowanego za pracę: „Autonomizacja jednostek organizacyjnych. Z Patologii Organizacji.”
Po przejściu prof. Jana Zieleniewskiego na emeryturę obejmuje po nim w roku 1971 kierownictwo Zakładu Prakseologii PAN i nawiązuje kontakt z USA Information Agency opracowując program polsko–amerykańskich badań organizacyjnych. W roku 1973 został usunięty ze stanowiska kierownika Zakładu Prakseologii z inicjatywy organizacji partyjnej. Tytuł naukowy profesora uzyskał w 1975 roku. Wypromował 12 doktorów i 72 magistrów. W roku 1980 wyjechał z kraju na kontrakt w School of Business and Administration Temple University w Filadelfii.

Od 1980 był kolejno profesorem School of Bussines Administration Temple University w Filadelfii, Duquesne University w Pittsburgu,profesorem EHC Universite de Montreal i Universite du Quebec a Montreal, Kierownikiem Rady Programowej Polish Institute of Arts and Sciences McGill University w Montrealu, Profesorem Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie.

W latach 1980 – 1981 wygłosił serię publicznych odczytów na temat: ”Spirit of Solidarity” w 14 uniwersytetach amerykańskich i kanadyjskich. utrzymując kontakt z Centrum Spraw Polskich przy Michigan State University w Ann Arbor, kierowanym przez prof. Andrzeja Ehrenkreutza.

Prof. Kieżun nie należy do usłużnych potakiwaczy – tak było też wtedy, gdy doradzał Buzkowi. Jak pisze Janusz Sanocki w książce „WoJOWnicy” (Wydawnictwo NTSK, Nysa 2005):

Prof. Kieżun właśnie skrytykował wprowadzoną przez rząd Buzka reformę powiatową i zarzucił, że wbrew oficjalnym deklaracjom premiera ilość urzędników nie tylko nie spadła, ale wraz z powiatami wzrosła o prawie 50 tys. W 2000 r. doszło do publicznej różnicy zdań na ten temat między profesorem a jednym z ministrów Buzka. Po czym w styczniu 2001 r., na ulicy w Warszawie, w biały dzień prof. Kieżun został uprowadzony przez dwóch uzbrojonych mężczyzn, wywieziony do lasu. Jak opowiada – zwracali się do niego per „Panie profesorze”, czyli wiedzieli kogo uprowadzili. Porozmawiali przez telefon komórkowy i pozostawili – ponad 75 letniego profesora – w środku lasu, 30 km od drogi. Witold Kieżun – człowiek, który z Powstania Warszawskiego wyszedł odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem „Virtuti Militari”, a potem przeżył sowiecki obóz śmierci nad Morzem Azowskim, jakoś dowlókł się, pogubiwszy w bagnach buty, do przygodnego domostwa, zadzwonił na policję i wyszedł z przygody z życiem. Jego samochód został przez porywaczy odstawiony pod dom, a prokuratura sprawę umorzyła, nie znalazłszy sprawców.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Pią 14:21, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DePO
Superreaktywista



Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Sob 6:38, 26 Mar 2011    Temat postu:

POLECAM


Polski już nigdy nie będzie

W miesiącu lutym mija kolejna rocznica pierwszej deportacji obywateli polskich w głąb Rosji z terenów II Rzeczypospolitej okupowanych przez ZSRR po agresji 1939 roku.
Zaplanowana zagłada narodu, jego dziedzictwa i wszelkich podstaw odbudowy własnego państwa trwała aż do momentu wkroczenia na te tereny armii niemieckiej, które paradoksalnie powstrzymało kolejną czwartą wywózkę.

Zanim jednak zajmiemy się tragiczną historią śmierci, męczeństwa i powszechnego rabunku, jakich dokonywali Sowieci w latach 1939 – 1941 warto przypomnieć pokrótce podobne akty bestialstwa obcego nam, bo z gruntu azjatyckiego systemu, jakie miały miejsce począwszy od połowy XVIII wieku, obejmując swoim zasięgiem nieomal cały obszar Pierwszej Rzeczypospolitej.

Wojska wschodniego sąsiada, które wkroczyły do Polski w latach 1763 – 1767 zabezpieczając instytucjonalny rozkład naszego państwa okupowały jej terytorium aż do 1993 roku, z wyłączeniem dwudziestolecia międzywojennego.
Zwycięstwo nad Bolszewikami w roku 1920 pozwoliło jedynie na krótką przerwę w dziejowym nieszczęściu, jakie sprowadzał na Polaków permanentnie złe intencje carskiej, a później sowieckiej Rosji.
Mordy i rabunki dokonywane przez najeźdźcę od samego początku uzupełniały masowe zsyłki w nieludzki świat wiecznego zimna, głodu, represji oraz szalejącego pod kuratelą państwa pospolitego ludzkiego zła.

Za pierwszych polskich zesłańców tradycyjnie uważa się porwanych
i wywiezionych do Kaługi dnia 14 października 1767 roku wiernych Rzeczypospolitej senatorów: Biskupa Krakowskiego Kajetana Sołtyka, Biskupa Kijowskiego Józefa Andrzeja Załuskiego, Hetmana Polnego Koronnego Wacława Rzewuskiego oraz jego syna posła podolskiego Seweryna.
Oficjalnie podanym przez posła Repnina powodem uwięzienia nieprzekupnych była rzekoma obraza majestatu Katarzyny II.
Po powrocie z zesłania organizujący opór wobec uznania pierwszego rozbioru Bp Kajetan Sołtyk – wcześniej Kawaler Orderów Orła Białego i Świętego Stanisława - został uznany w 1782 r. przez ostatniego króla Polski i Radę Nieustającą za niepoczytalnego, co skutkowało jego ubezwłasnowolnieniem, dając początek nowej tradycji traktowania przeciwników wschodniej tyranii.

Zawiązana w tym czasie Konfederacja Barska broniąc naszej Wiary i Wolności wydała w trakcie, a także po zakończeniu prowadzonych z najeźdźcą walk kolejnych męczenników narodowej sprawy.
Więzieni w rosyjskich obozach koncentracyjnych, a dalej gnani etapami przez Kijów, Smoleńsk, Orłów, Kazań i Tobolsk pierwsi polscy powstańcy masowo oddawali swe życie również po dostaniu się do niewoli. Wszczynających bunt palono żywym ogniem, okaleczano i skazywano na wieczną katorgę.
Wg Nikołaja Repnina liczba zesłanych wyniosła wtedy nie mniej niż 14 tysięcy Konfederatów. Wielu uczestników walk wcielono też przymusowo do znienawidzonej moskiewskiej armii.

Budujący swój byt na wartościach cywilizacji łacińskiej Polacy nie mogli żyć pod tak nieludzkim prawem, toteż następny zryw narodowy, jakim było Powstanie Listopadowe sprowadził na nasz naród kolejne nieszczęścia, wśród których poza dziesiątkami tysięcy poległych w walce, tradycyjnie nie obyło się także bez masowych zsyłek i ratującej przed nimi wyjazdów z kraju.
Tzw. Wielką Emigrację szacuje się zatem na ponad 10 tysięcy osób, zaś wcieleni do rosyjskiego wojska mieli tam odbyć służbę trwającą
nie mniej niż 25 lat.
Powstańcy zsyłani byli wówczas głównie na Kaukaz i Sybir.
Stan wojenny na ziemiach zaboru rosyjskiego trwał zresztą od tego czasu nieprzerwanie aż do odzyskania przez Polską niepodległości w roku 1918.

Kolejne nieuniknione w takich warunkach powstanie wybuchło po sporządzeniu w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia 1862 roku listy
12 tysięcy młodzieży męskiej objętych branką, czyli faktycznie przewidzianych do fizycznej eksterminacji.
Ze służby w rosyjskim wojsku mało kto wracał, zatem spisujący nazwiska Zygmunt Wielopolski (syn Aleksandra) i oberpolicmajster Siergiej Muchanow chcieli w ten sposób po raz kolejny upuścić Polakom krwi, wybijając im z głowy budowę własnego, zrazu podziemnego państwa.

Recydywa międzynarodowej zdrady jaka dotknęła Powstańców Styczniowych sprawiła, że ta wymuszona w czasie, a zarazem nierówna walka tym razem musiała zakończyć się militarną klęską.
Poza kolejną, podobną w liczbach do poprzedniej falą emigracji poddano Polaków rozmaitym represjom. Liczby zesłanych oscylują wokół blisko 20 tysięcy, zaś blisko 40 tysięcy powstańców zostało na rozmaite sposoby wywiezionych. Na terenie Korony Rosjanie skonfiskowali ok. 1660 majątków, zaś na tzw. terenach zabranych ok. 1800. Kilkadziesiąt drobnej przeważnie szlachty wysiedlono wtedy z pogranicza polsko – ukraińskiego, przeprowadzając swoistą czystkę etniczną.

Rosyjski Kodeks Karny z 1847 roku przewidywał kary zesłania i katorgi, zaś sowieckie prawo posługiwało się tutaj narzędziem zsyłki i łagru.
Cel był ten sam, a było nim zdławienie wszelkich dążeń wolnościowych
i niepodległościowych w obrębie nieludzkiego imperium przy zastosowaniu fizycznej eksterminacji oraz moralnym zatraceniu się tak ofiar, jak i oprawców.

W 1939r. Polacy związani działaniami wojennymi prowadzonymi z III Rzeszą Niemiecką doczekali się po dniu 17 września kolejnej realizacji rozbiorowych ustaleń zamieszczonych kilka tygodni wcześniej w tajnym protokole układu Ribbentrop – Mołotow, jak zwykle połączonych z planami biologicznej likwidacji narodu.

W sowieckiej agresji na Polskę już w pierwszym rzucie uczestniczyło ok. 620 tys. żołnierzy, 7,7 tyś. czołgów i 3,3 tyś. samolotów.
Bohatersko bronione przez mało dziś znanych dowódców i żołnierzy głównie Korpusu Ochrony Pogranicza, Brygady Rezerwowej Kawalerii Wołkowysk, SGO Polesie oraz miejscowych garnizonów wschodnie tereny Rzeczypospolitej dostały się w ręce najgorszego z możliwych okupantów, który natychmiast przystąpił do systemowych działań wyniszczających.

Już w trakcie działań wojennych Sowieci wykorzystywali jeńców i ludność cywilną w charakterze żywych tarcz dla atakujących polskie miasta czołgów.
Dobrze zorganizowana obrona mimo skąpych środków (głównie działka przeciwpancerne i butelki z benzyną) powodowały bowiem straty sięgające kilkudziesięciu czołgów w jednym natarciu.
Doskonali polscy dowódcy tacy jak gen. Wilhelm Orlik – Ruckermann, czy Franciszek Kleeberg wielokrotnie zwyciężali przeważające siły wroga m.in. pod Jabłonną, Milanowem i Szackiem, przez trzy dni broniono RU Sarny,
a w obronie miast aktywnie uczestniczyli ich mieszkańcy.

Informacja o agresji sowieckiej i zbliżaniu się wojsk pancernych do miejsca stacjonowania władz spowodowała ewakuację polskiego rządu poza granice kraju, zaś po zakończeniu bezpośrednich działań wojennych do niewoli dostało się ok. 250 tyś. polskich żołnierzy i oficerów, których pozbawiono statusu jeńców wojennych z powodu służby w armii „nieistniejącego państwa”.
Zrozumiałe w takich warunkach zachowanie polskich decydentów propaganda komunistyczna przez lata ukazywała jako przejaw tchórzostwa i porzucenie walczących (jedynie) z Niemcami żołnierzy przez ich przywódców.
Niedługo po tym decyzją BP KC WKP (b)) z dnia 5 marca 1940r. zamordowano nie mniej niż 21.768 polskich oficerów uwięzionych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku rzucając między Polaków i Rosjan kolejne zbrodnicze kłamstwa związane z upartym zaprzeczaniem prawdy o sprawstwie tzw. Zbrodni Katyńskiej.

Podstawami polityczno – prawnymi szybko organizowanych deportacji były: stosowna decyzja RKL ZSRR z dnia 5 grudnia, instrukcje Stalina dla Berii z 19 i 25 grudnia. oraz decyzja RKL ZSRR z 29 grudnia 1939 roku - potwierdzająca gotowość NKWD do wywózki, wykorzystania siły roboczej oraz zagospodarowania majątku obywateli polskich na okupowanych terenach IIRP.
Uzupełniono je uchwałą RKL ZSRR i rządu sowieckiego z dnia 14 stycznia 1940 roku „O dodatkowym rozmieszczeniu spec-przesiedleńców osadników”.

Określono też grupy obywateli polskich, których planowano deportować
w pierwszej kolejności, likwidując tym samym wszelkie struktury polityczne, społeczne i gospodarcze pozostałe po niepodległej Polsce.
Byli to zatem: urzędnicy państwowi i samorządowi, właściciele ziemscy, osadnicy wojskowi, policjanci,, sędziowie i prokuratorzy, nauczyciele, leśnicy, bankowcy, pracownicy PKP, rzemieślnicy oraz pracodawcy, jako tacy w ogóle.

Przystąpiono do spisu ludności polskiej, równolegle dokonując rejestru „terrorystów, sabotażystów i szpiegów”. Podstawą organizacyjną szeroko zaplanowanej akcji było przygotowanie sań, wozów (najczęściej zrabowanych na miejscu) oraz bydlęcych wagonów o pojemności od 35 do 50 osób każdy przy założeniu, że składy pociągów będą liczyć od 60 do 90 takich jednostek.
Z reguły przeładowane wagony miały jedynie niewielki piecyk po środku, wiadro wody oraz dziurę w podłodze, które to wyposażenie miało służyć do realizacji wszystkich potrzeb życiowych przymusowych pasażerów.
Śmiertelność była zatem ogromna, choroby dziesiątkowały zwłaszcza kobiety
i dzieci, umarłych wyrzucano zwyczajnie z wagonów nie umożliwiając rodzinom lub towarzyszom niedoli należytego pochówku

Zsyłanych zapewniano doraźnie, że ich majątek zostanie im szybko dosłany albo że na miejscu otrzymają wszystkie potrzebne rzeczy, a dobry Stalin zapewni im prace i godne życie podobnie, jak to uczynił z innymi obywatelami ZSRR. Jako jeden z powodów konieczności wyjazdu podawano rzekome niebezpieczeństwo grożące Polakom ze strony Ukraińców, będące następstwem niesprawiedliwych działań rządu II RP.
Ukraińców zresztą deportowano w podobny sposób, a wywózki objęły też wszystkie inne narodowości żyjące na okupowanych terenach.
Hasłem naczelnym słyszanym przez wywożonych, które miało pozbawić ich wszelkiej nadziei była powtarzana wszędzie informacja, że „Polski już nigdy nie będzie”

Dotychczasowa współpraca z archiwami rosyjskimi nie pozwala na ustalenie przybliżonej nawet liczby ograbionych, wywiezionych i zamordowanych.
Wszelkie zatem liczby w których staramy się oddać rozmiary szalejącego na ziemiach okupowanych w latach 1939 -1941 sowieckiego terroru są jedynie wynikiem rozmaitych szacunków i pozbawionych kompletnego materiału badań.

Przyjmuje się, że pierwsza wywózka rozpoczęta 10 lutego 1940 roku objęła od 220 do 240 tys. Polaków, z czego konkretnie znane są przypadki ok. 140 tys. osób. Głównymi kierunkami deportacji były wówczas Archangielsk, Jakuck, Kraj Krasnojarski i Komi.

Obejmującą głównie rodziny już wywiezionych drugą deportację, którą rozpoczęto w kwietniu 1940r. szacuje się na 320 tys. osób, z których ok. 80% stanowiły kobiety i dzieci. Wywożono je głównie w południowe obszary ZSRR, najczęściej do północnego Kazachstanu. W tym przypadku dostępne informacje pozwalają na zidentyfikowanie ok. 65 tyś. deportowanych.

Trzecia wywózka prowadzona w okresie od 29 czerwca 1940r. do końca lutego 1941r. dotknęła przede wszystkim uciekinierów z terenów okupowanych przez Niemców, którzy tym sposobem paradoksalnie znacznie zmniejszyli swoje możliwości przeżycia.
Szacunkowe dane mówią o liczbie 240 tys. deportowanych, zaś posiadane informacje personalne dotyczą w tym przypadku jedynie 80 tyś .osób.
Tak się złożyło, że przy realizacji tego etapu eksterminacji sporo
z wywiezionych było obywatelami polskimi pochodzenia żydowskiego.

Ostatnia czwarta wywózka rozpoczęła się w nocy z 21 na 22 maja 1941 roku, kiedy to w ciągu kilkunastu godzin deportowano ok. 12 tys. osób.
W szczególny sposób akcja ta dotknęła mieszkańców Białostocczyzny i tzw. Zachodniej Ukrainy zamykając się szacunkową liczbą ok. 300 tyś. wywiezionych, z których jakiekolwiek bliższe informacje dotyczą jedynie
140 tyś. osób.

Deportacje ludności polskiej w głąb ZSRR zakończyło wkroczenie armii niemieckiej. Skala przedsięwzięcia była niespotykana, a zaplanowane działania realizowano ze szczególnym cynizmem i okrucieństwem.
Nie znamy ilości ofiar śmiertelnych, jako że takich danych nikt stronie polskiej nie udostępnił, a być może nikt ich naprawdę nie zna.

Przyjmuje się, że ogólna liczba deportowanych w latach 1939 – 1941 wynosi od 1,1mln do blisko 2mln osób i wiedzę tę zawdzięczamy głównie działaniom polskiego rządu na uchodźctwie.
Posiadane dane dotyczą ok. 570 tyś, wywiezionych, a zidentyfikowano dotychczas jedynie ok.286 tyś. osób.
Wiadomo też że obywatele polscy zostali wywiezieni do 115 obozów katorżniczej pracy w 21 krajach ZSRR, czas takiej represji określano rutynowo na min.20 lat i że stanowili oni część co najmniej 30 milionów osób skazanych na pracę w łagrach w okresie władzy sowieckiej.

Polacy pracowali niewolniczo we wszystkich możliwych gałęziach gospodarki wschodniego okupanta, m.in. w LKP Przemysłu Leśnego, LKH Żelaza i Stali, LKH Metali Kolorowych, LK Rolnictwa, jak również w budownictwie, przemyśle zbrojeniowym, kopalniach oraz leśnych obozach NKWD.

Mało kto wie, że twórcą systemu organizacji gułagu był niejaki Naftach Aronowicz Frankel urodzony w 1881 roku w Jerozolimie, który uprzednio skazany za pospolity szmugiel wykazał się niezwykłą wprost inwencją tak,
że zachwycone władze sowieckie wprowadziły proponowany przez niego reżim we wszystkich placówkach katorżniczej pracy, honorując zdolnego pomysłodawcę kierowniczym stanowiskiem.

Podczas II wojny światowej ok.210 tyś. Polaków przymusowo wcielono też do wrogiej nam Armii Czerwonej, gdzie szanse na przeżycie wobec stosowanej tam strategii i polityki ludzkiej były tradycyjnie niewielkie.

Pochylając się nad niezwykle długim oraz brzemiennym w skutkach dla naszej narodowej kondycji okresem represji, których celem było nie tylko podporządkowanie, rozbiór, a na koniec ostateczne usunięcie Rzeczypospolitej z map Europy, ale też fizyczna eksterminacja obywateli polskich wszystkich narodowości – nie możemy zapomnieć o deportacjach w zasadzie już powojennych.

Ludność polska zamieszkująca utracony w wyniku wojny Lwów i jego okolice w latach 1944 - 1945 dotknęły aresztowania i wywózki liczone wg danych rosyjskich na ponad 100 tys. osób.
Tylko w dniach 2-4 stycznia 1945r. aresztowano i wywieziono z tego terenu ok.17 tys. Polaków. Wśród nich było także 31 profesorów miejscowego Uniwersytetu i Politechniki, którzy przeżywszy działania wojenne zostali wtedy skazani na wieloletnie wyroki i skierowani do wyrębu lasów oraz pracy w donieckich kopalniach antracytu. Katorżniczej pracy pomimo wcześniejszego zwolnienia nie przeżyli profesorowie Tadeusz Kuczyński i Emil Łazaryk.

Pojałtański porządek, jaki zafundowali nam nasi starzy wrogowie i zawsze niemal zawodzący nas sojusznicy skutkował już od początku całkowitym podporządkowaniem ocalałych po II wojnie światowej Polaków zwycięskiemu sojusznikowi Hitlera z 1939 roku, jakim po 5 latach okazał się ZSRR.
Nic też dziwnego, że przywódcy podziemnej Polski sądzeni byli nie tylko w kraju, zaś wojska niedawnego agresora, a oficjalnie wg komunistycznej propagandy - wyzwoliciela stacjonowały bez przeszkód i ograniczeń na terytorium tzw. PRL. Ich liczebność po wojnie wynosiła od 300 do 400 tys. żołnierzy, a w końcowym okresie władzy komunistycznej była to „jedynie” 70 tysięczna obca armia stanowiąca stałe narzędzie politycznego nacisku.

Niezwykle wprost długi okres walk, okupacji i narodowej niewoli zamknijmy zatem symboliczną datą 17 września 1993 roku, kiedy to dowódca Północnej Grupy Wojsk gen. Leonid Kowaliow zameldował ówczesnemu prezydentowi RP Lechowi Wałęsie o ostatecznym wycofaniu wszystkich oddziałów rosyjskich
z powojennego terytorium Rzeczypospolitej. Następnego dnia ze stołecznego Dworca Wschodniego wyruszył pociąg wiozący grupę ostatnich 24 oficerów - w tym 5 generałów opuszczających terytorium Polski.

Po permanentnie złych doświadczeniach wielu pokoleń Polaków nie sposób jednak nie zadumać się nad przyszłością stosunków polsko - rosyjskich, które gorsze od opisanych w obejmującym niemal trzy następujące po sobie wieki historii już być nie mogą.
Oby nadchodzące dziesięciolecia zmieniły relacje panujące na obszarze, gdzie od wieków żyją tak bardzo różne narody i stykają się tak odległe w założonych celach systemy władzy, nareszcie czyniąc to jakże tragiczne sąsiedztwo doraźnie przynajmniej znośnym, a dobrze rokującym na przyszłość.

Kraków, 10 marca 2010r. Jan Szczepankiewicz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Nie 12:48, 27 Mar 2011    Temat postu:

> [link widoczny dla zalogowanych] zaatakowana przez hakerów, trwa praca nad
> wznowieniem emisji.
>
> Uprasza się wszystkich współpracowników o opublikowaniu tego faktu na
> innych stronach,
> jak i zabezpieczenie ew. skopiowanych stron z [link widoczny dla zalogowanych]
> Nadchodzi terror.
> (-)Krzysztof Cierpisz
> [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Czw 15:25, 31 Mar 2011    Temat postu:

Polska w okowach mafii,
Autor: Grzegorz Michalski

A Mury runą
Polska historia zatoczyła koło, powrócił komunizm,
który nigdy nie upadł!!
Polskę niszczą dawni działacze PRL-u, PZPR, agenci, esbecy, aferzyści, degeneraci i oszuści!

„ Przysięgam Polakom, że każdy kto w moim rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, zostanie przeze mnie osobiście wyrzucony" -Ojciec Chrzestny mafii, D.Tusk, -2007 r.

Jest już 30 lat po wojnie, a na „zielonej wyspie" jawnie panoszą się komuniści, kapusie, aferzyści, złodzieje i bandyci, wszyscy pod parasolem mafii czują się dobrze, wielu z nich znajduje się nawet na listach wyborczych. Naród, społeczeństwo Polskie, pomimo upływu ponad trzech dekad od narodzin pierwszej Solidarności i nadziei na ogromne zmiany, do dziś nie wie i nie ma pojęcia o nikczemnej roli wielu z tych, którzy mają dziś wpływ na losy Polski, także dawnych czołowych „działaczy S" odpowiedzialnych za zdradę, krzywdy, głód, upadek kraju i ucieczki młodych za chlebem. Ta dywersyjna działalność wobec własnej organizacji, Polski, Narodu Polskiego, doprowadziła do zniszczenia związku, ruiny gospodarczej kraju i rozlania się czerwonej zarazy, powstania struktur mafijnych chroniących nieodpowiedzialność i zbrodnie.
Mury nie runęły, Mury nadal stoją! .
[link widoczny dla zalogowanych]
Kiedy niszczy się potencjał gospodarczy i militarny Polski,— kiedy Polska tonie pod ciężarem olbrzymich długów [link widoczny dla zalogowanych] -
-kiedy spółki w firmach państwowych upychają swoich ludzi a Naród płaci za ekonomiczne absurdy
SLD: Oto lista kolesi ministra Grabarczyka>> —
- kiedy wicemarszałkiem Sejmu RP jest kapuś http://www.youtube.com/watch?v=MMG7U?{HQBxE&am..
-kiedy szaleje bezrobocie, drożyzna a ponad 10 min rodaków żyje na granicy ubóstwa,---kiedy z noworodków w Polsce uczyniono niewolników, spłacających dług którego zaciągnąć nie moglii,
- kiedy wartość pieniądza jest ustalana z góry przez Bank Centralny,
[link widoczny dla zalogowanych]
-kiedy łamana jest Konstytucja RP [ art 54 ] gdzie każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów, -
http; / /www.youtube. com /watch?v=mGcUwhdM4Vg
- kiedy mieliśmy najlepszego prezydenta w historii powojennej Polski, który poważany był za mądrą politykę, dbanie o interesy Polski i prawdę,- —w przeciwieństwie do poprzedników, przypomnijmy: Jaruzelski agent zbrodniczej organizcacji WSI„Wolski", twórca stanu wojennego, robotnicza krew na rękach—Wałęsa, agent bezpieki „Bolek",— Kwaśniewski, pijany jak świnia, zataczający się nad grobami pomordowanych w Katyniu, Charkowie—szef mafii „Słońce Peru", „panie prezydencie powiem brutalnie, ja pana nie potrzebuję"
- .http://www.youtube.com/watch?v=NisWiZOoiXM&am...
.http://www.youtube.com/watch?v=NisWiZOoiXM&am...
Kolejna wpadka Komorowskiego w trójkącie (Weimarskim)!
Gdyby tak zachował się śp. prezydent L.K- zostałby zmiażdżony przez mafię a antypolskie media jak TVN, GW, Szkło kontaktowe, czy ikona III RP lewicowa szuja, córka pik MSW M.Olejnik nie pozostawiłyby na śp. L.Kaczyńskim suchej nitki
Natomiast listę dorżniętych „polityką miłości Słoenczka Peru"-znamy i wszystko jest ok,

- kiedy stary [ człowiek im strszy tym głupszy ] Bartoszewski, bez napletka [śladem innego starego bez napletka śp. Lewartowa, google: „ostatnia laska Geremka" także wywiad w 1981 z Hanną Krall „tak nienawidzę Polaków, że nie wiem, jak to wyrazić"] pisałem o tej wrednej wypowiedzi — obraża Polskę i Polaków, co dobitnie świadczy, że nigdy nie reprezentował i nie reprezentuje interesów Polski i Polaków lecz interesy obcego państwa, -dlaczego więc przybrał polskie nazwisko, i mieszka na polskiej ziemi?
-czy takiej Polski chcemy?
http://www.youtube.com/watch?v=GWJ fOGBKóg
—kiedy w grudniu 2010 na spotkaniu Ojca Chrzestnego mafii Tuska z rodzinami ofiar mordu pod Smoleńskiem E.Tomaszewska, B.Gosiewska i M.Wassermann walnęły drzwiami i wyszły gdyż zostały ordynarnie potraktowane kiedy zadano pytanie o wydany rozkaz ich zabicia,- jak bezczelnie kłamał wtedy żołnierz mafii Paweł Graś, chroniąc szefa?. Dlaczego jeśli istniała choć odrobina prawdy w wypowiedzi Landsbergisa o Tusku, nie zjął się tym Interpol
- http://www.youtube.com/watch?v=FElt2QqCidI&feature=player embedded
- kiedy Polską rządzi wspólczesnaTrgowica, uczestnicy Nocnej Zmiany,
http: / /www, youtube. com/watch?v=zhJ4rveiflpg&am...
-kiedy się jest ogromnie zawiedzionym gdyż „snajper nie trafił z 30 m do prezydenta" a później fałsz, śmiechy i obłuda na pogrzebie ofiar http://www.youtube.com/watch?v=rGM QT ZNW8W0
- kiedy w lipcu 2009 roku Ojciec Chrzestny mafii Tusk pieje z zachwytu „ Chciałbym państwu powiedzieć najważniejszy komunkat na dzisiejszej konferencji. Podatki w 2010 roku nie będą podniesione. Według wszystkich przesłanek, jakie mamy przy konstruowaniu budżetu, mogę tę sprawę zamknąć definitywnie. Polska jest w lepszej kndycji niż nasi sąsiedzi, dlatego podatki w przyszłym roku pozostaną bez zmian".
- kiedy 5%, 8%, 23% — to nowe stawki podatku VAT, obowiązujące od 1 stycznia 2011 roku!! —kiedy zapowiedz redukcji etatów urzędników dala w rezultacie ich przyrost, przybyło o 17% więcej przez ostatnie 2 lata,
-kiedy miały być same cuda i tak cudownie kraj miał płynąć mlekiem i miodem i to nieopodatkowanym.
Gdzie jest: podatek liniowy 3x15, zlikwidowany Senat, emerytury mundurowe, invitro, kastracja, obiadki dla dzieci, jedno okno, komutery dla uczniów, tyś km autostrad itd.itp A mamy: podwyżki paliwa, żywności, leków, vatu, wody i ścieków, kosmetyków, przyborów szkolnych, biletów komunikacyjnych, w XXI zlikwidowaną stocznię i setki zakładów pracy, rozwaloną służbę „zdrowia", szalejące bezrobocie, dziesiątki tysięcy głodnych dzieci, dług do trzeciego pokolenia, mordy polityczne bez kary, atak na fundusze emerytalne, masowe wyjazdy z k[raju] za chlebem, zamiast cudownych powrotów -- oto rządy mafii.

http: / /tnij, org/deficyt-na-przestrzeni-lat
[link widoczny dla zalogowanych]
http://www.youtube.com/watch?v=MeB--3NojIE
wodę z mózgu
[link widoczny dla zalogowanych]
- oto zestaw afer na szkodę Polski i Polaków
-http://www.blogpress.pl/node/3125
Skończył się rok 2010, a przy korycie liberał „Słońce Peru," przekształcił się w socjalistę.
-kiedy „zielona wyspa" tonie i kraj znalazł się na pograniczu finansowej katastrofy, a szczury zaczynają uciekać z tonącego okrętu -Naród karmi się wtedy tematami zastępczymi jak Palikotem, M.Kaczyńską, Dubienickim, czy też stosuje się obronę przez atak, Niesiołowski: Jest nagonka na Platformę!>>

Oto wynik rządów „geniuszy": Tuska, Grada, Balcerowicza, Grabarczyka czy Pawlaka i innych. Zapowiadany Polski raj zamieniono w Polskie piekło a guru jeździ do Izraela i gra w piłeczkę. Mafia sparaliżowała kraj, struktury państwa i doprowadziła Polskę na skraj przepaści. Zbrodnia Smoleńska 10 kwietnia 2010 to nie wypadek, są tacy którzy o tym doskonale wiedzą. Komorowski wiedział o mającej nastąpić „zagładzie dinozaurów". Tu nie chodziło tylko o śp L.K. czy prezesa NBP Skrzypka, ta sprawa ma szerszy zasięg, gdyż interesy gangsterów i wielu z nich były zagożone, dlatego musiało dojść do „bum". Rozkradziono i rozwalono kraj, naszą Ojczyznę, bez armii ze słabym przemysłem, infrastrukturą, z długami na niespotykaną skalę i ogarniającą kraj biedą i bezrobociem. Takiego cudu dokonał cudotwórca dla którego polskość to nienormalność, a wiedza ekonomiczna to znajomość cen cebuli i jabłek.
[link widoczny dla zalogowanych]
Brakiem dekomunizacji, deubekizacji, lustacji, została zniweczona szansa w 1992 roku na rozliczenie przeszłości i zdecydowane odsunięcie wszystkich komunistów, zldziei, katów, agentów bezpieki od decydowania o losach Polski, doprowadzono do ponownego rozlania się czerwonej zarazy we wszystkich dziedzinach życia polityczego, kulturalnego w Polsce, a także poza granicami Polski lokując swych agentów w organizacjach polonijnych, mediach jak i placówkach dyplomatycznych. Moskwa Tomasz Turowski a także czterech innych których czeka proces lustracyjny jak: Janiny Biernackiej z MSZ, Mieczysława Kowalskiego radcy ambasady RP w Montevideo, proces czeka byłego wiceszefa MSZ i byłego ambasadora w Izraelu Macieja Kozłowskiego, podejrzany jest także 71-letni Andrzej Towpik ostatnio przedstawicel RP przy ONZ wNY, podobno zataił świadomą współpracę z wywiadem PRL. Gdzie jest dziś Olin, Minim, Kat~ a ilu ich jeszcze jest? Bóg raczy wiedzieć. [link widoczny dla zalogowanych]

Jesteśmy „tylko" o 30 lat dalej, co wcale nie oznacza, że o 30 lat do przodu, wręcz przeciwnie. Stan gospodarczy k[raju], jest dziś jak z pierwszych lat międzywojennych. Mamy terror nowego typu. Nadszedł czas aby wszystkich prawdziwych Polaków, patriotów, objąć ochroną. Ta władza panicznie boi się prawdy. W Polsce rządzi teraz mafia. „Upadek komunizmu w 1989 roku",— to nic innego jak wyreżyserowana sztuka teatralna. Nastąpiła zdrada, wszystko jest w tych samych łapach. http://www.youtube.com/watch?v=cliE3W3QY48&am...
Ten język zdziczenia Platformy został wypracowany jeszcze w czasach PRL-u. Oto co napisali naukowcy poznańskich uczelni, niech ten apel i zarazem przestroga posłuży jako siła napędowa w zbiżających się wyborach parlamentarnych
http: //wiadomosci.onet.pl/regionalne/poznan/n...
Propaganda, agresja, przemoc społeczna i psychologiczna, oraz fizyczna eliminacja opzycji - to nowa broń, — eleganckie garnitury zamiast mundurów polowych, czołgów i ZOMO. Polska wróciła do czasów więźniów politycznych, cenzury i nieomylności jednej partii.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest natychmistowa, bezwarunkowa delegalizacja PO, a odpowiedzialni za kolejny rozbiór Polski, upadek gospodarczy i finansowy kraju powinni być postawieni przed Trybunałam Stanu. Naród Polski powinien stanowczo i zdecydowane odsunąć od wpływu na losy Polski wszystkich, którzy doprowadzili kraj do ruiny, wszystkich którzy kojarzą się z PRL-m, służbami działającymi na szkodę Polski i Polaków, oraz postawić przed sądem pseudo -żydo doradców, komunistów łącznie z SLD. W trybie przyśpieszonym, podobnym do objęcia stanowiska prezydenta przez Komorowskiego po jeszcze nie sprawdzonym zgonie L.K., skazać wszystkich na długie lata więzienia za upadek kraju, i nie spełnione
obietnice wyborcze. Bez Trybunału Stanu, procesów sądowych, surowych kar i więzień winnych upadku kraju, nie uratują już żadne wybory parlamentarne, choćby trwały tydzień, odnowy, reformy ekonomiczne czy polityczne- na to Polska i Polacy liczyć nie mogą aby mafia oddała władzę,- trzeba im w tym pomóc. Tego wyczynu dokonać mogą wyborcy głosujący tylko na Prawo i Spawiedliwość. Pamiętajmy, że strach przed PiS, to strach przed ujawnieniem życiorysów i roli jaką wszyscy zdrajcy odegrali w PRL-u i przy kanciatym meblu. Nadszedł najwyższy czas na naprawę tego, co zostało zaprzepaszczone przez zdrajców z Nocnej Zmiany. Odpowiedzialni za losy kraju, jego bezpieczeństwo, bezpieczeństwo obywateli, rozwój ekonomiczny, gospodarczy — muszą stawać przed Trybunałem Stanu i odpowiadać za przestępstwa na szkodę Ojczyzny i jego obywateli, tak jak każdy pracownik na swym stanowisku w przypadku sabotażu!

Pamiętajmy, że Mury nie runęły, Mury nadal stoją!! Innej drogi dla Polski nie widzę. Jeśli Polacy nie dokonają zmian o których piszę powyżej, Polskę czeka wprowadzenie systemu takiego, jakiego do tej pory udało się uniknąć,— systemu warstwowego, - warstwa komunistów, warstwa piasku.
Ponad trzydzieści lat temu śp. Jacek Kaczmarski śpiewał „ A Mury runą, runą, runą i pogrzebią stary Świat". Mury, trzydzieści lat temu kiedy rodziła się pierwsza Solidarność, zatrzęsły się tylko w posadach i lekko przechyliły. Powróciły w swe dawne położenie i nadal trzymają się mocno po 4 czerwca 1992 roku!! Pytam młodych wyborców, kto to powiedział i gdzie? „ Nie możemy ich jutro wpuścić do biór", „Panowie policzmy głosy". Wybory się zbliżają. Amen.



Grzegorz Michalski
były członek ZR Wlkp NSZZ S-pierwszej Solidarności, były internowany
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
marzec 2011


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Czw 17:58, 31 Mar 2011    Temat postu:

Wynarodowić Polaków. Dla ich własnego dobra?

Litwa



- Pomoc mniejszościom narodowym, to główny motyw, dla którego podpisałam tę ustawę. Tak, by wszyscy mogli być pełnowartościowymi, szanowanymi obywatelami, by mogli w pełni zintegrować się z Litwą, by umieli i znali nasz drogi język - powiedziała prezydent Dalia Grybauskaite podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami w Poniewieżu, poinformował portal DELFI.
Zlikwidują połowę polskich szkół. To katastrofa - czytaj więcej.

W ten sposób, mimo wcześniejszych publicznych zapewnień o ochronie praw mniejszości narodowych, dzisiaj podpisana została ustawa, która nie tylko wprowadzi w szkołach polskich na Wileńszczyźnie (bo takich tu najwięcej) obowiązek nauczania zagadnień związanych z historią i geografią Litwy po litewsku, ale pozwoli na całkowitą likwidację małych polskich szkół (przede wszystkim w rejonach wileńskim i solecznickim) - nie spełniających ustalonej przez Litewskie Ministerstwo Oświaty minimalnej ilości uczniów. Polska Macierz Szkolna na Litwie szacuje, że likwidacja grozi prawie połowie funkcjonujących szkół.

- Prezydent postąpiła słusznie. Żadnych ustępstw dla Polaków. Jeżeli mieszkasz na Litwie, to masz obowiązek znać język państwowy w 100% i tylko po zdaniu pisemnego i ustnego egzaminu z języka państwowego możesz dostać pracę na Litwie - kategorycznie stwierdza studentka Uniwersytetu Wileńskiego.

Takie opinie są wynikiem nagłośnionej ostatnio w mediach litewskich informacji o wynikach badań, zgodnie, z którymi jakby 43% wileńskich Polaków nie znało języka litewskiego.

- Mieszkam w rejonie wileńskim i nie znam ani jednego Polaka czy Rosjanina, który nie znałby języka litewskiego, wszyscy mogą bez problemu się porozumieć. Skończyłam przed dwoma laty polską szkołę, bez większych problemów miałam wynik 99% Większość moich kolegów również otrzymało tak wysoką punktację. Bzdurą są stwierdzenia, że Polacy nie znają języka litewskiego - komentuje Alina z Mejszagoły.

Podpisanie przez Dalię Grybauskaite ustawy z pewnością wpłynie niezmiernie pozytywnie na jej notowania i popularność na Litwie. Prowadzona od dłuższego już czasu nagonka medialna na Polaków z Wileńszczyzny, nasilona po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych, w których Blok Waldemara Tomaszewskiego odniósł niekwestionowane zwycięstwo w rejonach wileńskim i solecznickim, nastraja nacjonalistycznie i tak ksenofobiczne z natury społeczeństwo Litwy. Zawetowanie ustawy byłoby dla Grybauskaite zbyt dużym ryzykiem. Nawet, jeżeli stawia się na szali dobre stosunki i partnerstwo strategiczne z Polską.

Z podpisania przez prezydent ustawy oświatowej nie kryje zadowolenia Premier Kubilius, który wtórując Grybauskaite wielokrotnie podkreślał, że nigdzie na świecie Polacy nie mają tak dobrych warunków, jak na Litwie.

Z Wilna dla polonia.wp.pl
Michał Rudnicki

[link widoczny dla zalogowanych]

Prezydent podpisała Ustawę o Oświacie

KW ⋅ Komentarze

„Mogę rozmawiać praktycznie ze wszystkimi w ich językach" - powiedziała pani prezydent Fot. archiwum

Prezydent podpisała nowelizację Ustawy o Oświacie — aktualizacja, która zdaniem społeczności polskiej na Litwie, prowadzi do asymilacji mniejszości narodowych.

„Wszystkim mniejszościom narodowym należy pomóc, by ich członkowie stali się równoprawnymi obywatelami, to znaczy, pomóc im w integracji z Litwą (…); należy szanować, znać nasz kochany język” — powiedziała prezydent. Dodała, że ona zna „prawie wszystkie języki mniejszości narodowych”.

„Mogę rozmawiać praktycznie ze wszystkimi w ich językach. Bardzo chciałabym, by taki szacunek zademonstrowały też mniejszości narodowe — obywatele Litwy mieszkający na Litwie” — mówiła.

„Decyzja prezydent jest oburzająca. Zademonstrowała tym, że nie liczy się z 60 tysiącami współobywateli, którzy podpisali się pod apelem, aby nie przyjmować tej ustawy” — powiedział „Kurierowi” Józef Kwiatkowski.

Mimo że ustawa weszła w życie, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej uważa, że nie musimy poddawać się. „Będziemy naradzać się, co robić dalej. Ale ja uważam, że są dwa kierunki, w jakich możemy działać. Po pierwsze, musimy aktywnie apelować przed strukturami UE. Bo przyjęta ustawa pogarsza nasze prawa w porównaniu z ustawą z 2003 roku. Po drugie, musimy negocjować z Ministerstwem Oświaty, które teraz będzie szykowało poustawowe uchwały. I tu, jak widzę, możemy wynegocjować pewne złagodzenie skutków tej ustawy” — uważa Józef Kwiatkowski.

Ustawa, która wejdzie w życie 1 lipca, przewiduje, że w szkołach mniejszości w języku litewskim będą odbywały się lekcje związane z historią i geografią Litwy, a także — poznaniem świata i nauki o społeczeństwie. Od 2013 roku zostanie ujednolicony egzamin maturalny z języka litewskiego dla szkół z litewskim językiem nauczania i szkół mniejszości narodowych. Ustawa przewiduje optymalizację sieci szkół, m. in. przez zamykanie w małych miejscowościach szkół mniejszości narodowych i pozostawienie tam jedynie szkół litewskich.


[link widoczny dla zalogowanych]
Ustawa podpisana. Czy sprawa szkół przegrana?
wilnoteka.lt, 30 marca 2011, 14:08


Prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė podpisała dziś nowelizację ustawy o oświacie, której przepisy są tak skonstruowane, że - zdaniem Polaków na Litwie - doprowadzą do zamknięcia połowy szkół polskich. Ponadto narzucają nauczanie kilku przedmiotów po litewsku. Władze Litwy nie uwzględniły apeli i protestów w tej sprawie kierowanych przez własnych obywateli, przez władze Polski oraz organizacje polskie i międzynarodowe z różnych stron świata.
Dalia Grybauskaitė wielokrotnie zapowiadała, że nie podpisze ustawy, jeżeli zawarte w niej zapisy będą oznaczały gorsze traktowanie Polaków na Litwie niż wobec Litwinów w Polsce. Szkopuł w tym, że systemy oświaty różnią się wieloma szczegółami i ich zestawienie otwiera możliwość wielorakich interpretacji. W ubiegłym tygodniu po przyjęciu ustawy przez Sejm Litwy, prezydent oświadczyła, że parlament uwzględnił jej sugestię, co przez wielu obserwatorów zostało przyjęte jako zapowiedź podpisania ustawy. Tak się rzeczywiście stało - dziś prezydent złożyła pod ustawą swój podpis.

Przebywająca dziś w Poniewieżu Grybauskaitė oświadczyła dziennikarzom, że ustawa pomoże mniejszościom narodowym na Litwie stać się pełnoprawnymi obywatelami. „Kierowałam się przede wszystkim tym, że wszystkim mniejszościom narodowym trzeba pomóc, by zostali pełnoprawnymi obywatelami, czuli się pełnowartościowi i szanowani, znali nasz drogi język” - powiedziała prezydent. Podkreśliła też, że Litwa stwarza mniejszościom narodowym lepsze warunki niż inne kraje Unii Europejskiej.

Zdaniem organizacji polskich na Litwie ustawa jest niedopuszczalna przede wszystkim dlatego, że jest niezgodna z prawem unijnym. Ponadto w ich odczuciu jest przejawem chęci przymusowej lituanizacji mieszkających na Litwie Polaków.

”To smutna wiadomość” - powiedział prezes Związku Polaków na Litwie, poseł Michał Mackiewicz. Wyraził żal, że prezydent nie uwzględniła apelu przedstawicieli mniejszości narodowych o zawetowanie ustawy. ”Będąc w Unii Europejskiej, Litwa oddala się od wartości europejskich, nie uwzględnia opinii społecznej, osób zainteresowanych. Bezwzględnie realizuje politykę asymilacji” - powiedział Mackiewicz.

Apele o niepodpisywanie ustawy kierowały: Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, Związek polaków na Litwie, Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie ”Macierz Szkolna”, Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie. Podobnego zdania byli też Rosjanie ze Zrzeszenia Nauczycieli Rosyjskich Szkół na Litwie.

Poruszeni sprawą rodzice zapoczątkowali zbieranie podpisów przeciw ustawie. W ciągu kilku miesięcy stanowisko Polaków poparło ponad 60 tysięcy obywateli Litwy.

Władze Polski wielokrotnie apelowały do władz Litwy o nieprzyjmowanie ustawy w tym brzmieniu. Protestowały liczne organizacje polonijne, jak Kongres Polonii Amerykańskiej czy Polsko-Amerykańska Grupa Doradcza. Sprawa otarła się o Departament Stanu USA, biuro Wysokiego Komisarza ds. Mniejszości Narodowych OBWE. Europejska Fundacja Praw Człowieka udowodniła, że cytowane przez władze Litwy wyniki badań - dane dotyczące wpływu znajomości języka litewskiego na sytuację zatrudnienia Polaków - nie są zgodne z prawdą. Wszystko na nic.

Wygląda na to, że rację miał marszałek Sejmu RP Bogdan Borusewicz, gdy mówił, że odrodzona Litwa przejęła ideologię niechętnej Polakom przedwojennej Litwy. „My reagujemy na antypolską politykę Litwy, wykazując się wobec niej cierpliwością” - podkreślił Borusewicz w ubiegłym tygodniu. Jakie są efekty owej polityki cierpliwości, najlepiej widać właśnie dzisiaj.

Nowelizacja ustawy o oświacie wchodzi w życie z dniem 1 lipca br. Ustawa przewiduje, że w szkołach mniejszości narodowych na Litwie, w tym polskich, lekcje dotyczące historii Litwy, geografii Litwy, a także wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy będą prowadzone w języku litewskim. W języku litewskim w całości będzie nauczany przedmiot o nazwie ”podstawy wychowania patriotycznego”. Ustawa przewiduje, że od roku 2013 w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych egzamin maturalny z języka litewskiego zostanie ujednolicony.

Najbardziej brzemienny w skutkach jest jednak zapis o tzw. optymalizacji sieci szkół. Prowadzi on do tego, że w małych miejscowościach będą zamykane szkoły mniejszości narodowych, w tym polskie, a pozostawiane jedynie szkoły litewskie. Według społeczności polskiej na Litwie liczba szkół polskich na Litwie w efekcie zmniejszy się o połowę: z obecnych około 120 szkół polskich w Wilnie i na Wileńszczyźnie pozostanie około 60.

Szkoła - obok rodziny - jest podstawową instytucją podtrzymującą naturalne przekazywanie z pokolenia na pokolenie tożsamości narodowej: języka i tradycji. Uderzenie w szkoły jest uderzeniem w narodowość, dlatego niezgodność nowej ustawy z prawem unijnym jest oczywista dla wszystkich. Poza Litwinami oczywiście.

Na podstawie: BNS, PAP, inf.wł


30 mar
2011
Rozmowa z ministrem Oświaty i Nauki Litwy Gintarasem Steponavičiusem

Robert Mickiewicz

Gintaras Steponavičius

Dlaczego Litwa musiała przyjąć nowelizację Ustawy o Oświacie właśnie w redakcji wywołującej spore zaniepokojenie polskiej mniejszość narodowej na Litwie?

Przede wszystkim kierowano się potrzebą lepszej integracji mniejszości narodowych w życie państwa, a znajomość języka państwowego jest w tym bardzo ważna. Musimy w pierwszą kolej myśleć o przyszłości młodego pokolenia, które wkraczając w dorosłe życie nie powinno mieć problemów z językiem państwowym.

Jednak ta decyzja wywołuje wśród mniejszości narodowych na Litwie duży niepokój. Ludzie nie chcą być uszczęśliwiani na siłę. Pod petycją, aby Sejm nie przyjmował tej ustawy, podpisało się ponad 60 tys. osób.

To, że społeczeństwo wyraża swoją opinię, jest rzeczą bardzo ważną. Jednak trzeba patrzeć na cały kontekst tej sprawy. Uważam, że Sejm przyjął najbardziej wyważony wariant tej ustawy. Były przecież inne poprawki do ustawy, ale przyjęto właśnie najbardziej wyważone. Miejscowi Polacy politycy zbytnio upolitycznili tę sprawę, szczególnie wykorzystywali ją w okresie kampanii wyborczej do samorządów.

Polacy zarzucają, że ta ustawa pogarsza ich dotychczasowe prawo do zdobycia średniego wykształcenia w języku ojczystym. Mieli to prawo nawet za czasów radzieckich.

Polacy nadal będą mieli prawo do zdobycia wykształcenia na poziomie szkolnym w języku ojczystym. Nikt im tego nie odbiera. Ustawa polepsza możliwości nauczenia się języka litewskiego, historii i kultury Litwy, ale w żadnym bądź razie nie pozbawia możliwości nauki języka ojczystego.

Czy są jakieś wiarygodne dane na temat tego, że absolwenci szkół polskich słabo znają język litewski, że mają problemy z litewskim po wstąpieniu na studia wyższe na Litwie?

Tak. Są wyniki badań Agencji Praw Człowieka UE, które potwierdzają, że przedstawiciele mniejszości narodowych mają problemy na rynku pracy z powodu słabej znajomości języka litewskiego.

Ale te badania Agencji Praw Człowieka UE były zrobione na podstawie badań przeprowadzonych przez litewski Instytut Pracy i Badań Społecznych w 2008 roku i dotyczyły nie absolwentów szkół, a osoby w starszym wieku, które ukończyły szkoły za czasów sowieckich i często nie na Litwie, a w innych ówczesnych republikach radzieckich.

Kierujemy się wynikami badań Agencji Praw Człowieka Unii Europejskiej.

Najwięcej zarzutów Polacy mają do zapisu ustawy, który ujednolica egzamin z języka litewskiego dla szkół polskich i litewskich od roku 2013. Uczniowie szkół polskich twierdzą, że są postawieni w nierównych warunkach, ponieważ będą musieli opanować w ciągu dwóch lat program, na który dzieci ze szkół litewskich mają 12 lat. W dodatku w odróżnieniu od Litwinów język litewski nie jest ich językiem ojczystym.

Kroki do ujednolicenia egzaminu zaczęto podejmować od roku 2008. Poza tym stworzymy wszelkie warunki, aby absolwenci dobrze przygotowali się do egzaminów. Problemów nie powinno być. Odwiedzam szkoły polskie i obcuję z uczniami. Jak mówią, w ich szkołach już dawno szykowano się do tego. Wiele przedmiotów uczą się już z litewskich podręczników.



Rozmawiał Robert Mickiewicz





Artykuł z największej polskiej gazety w USA


[link widoczny dla zalogowanych]
Litwa: kolejny krok wstecz
Autor: TD
2011-03-30

Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite podpisała znowelizowaną ustawę o oświacie. O zawetowanie tej ustawy apelowali do pani prezydent litewscy Polacy. Ich zdaniem założenia ustawy znacznie pogorszą polską edukację w tym kraju, są dyskryminujące i nieetyczne w stosunku do uczniów szkół mniejszości narodowych, ponadto zawężają kulturową autonomię tych grup.

Od 2013 roku ustawa ujednolica też egzamin maturalny z języka i literatury litewskiej we wszystkich szkołach. Nowe prawo przewiduje między innymi, że w szkołach mniejszości narodowych nauczanie wychowania obywatelskiego oraz geografii i historii w części dotyczącej Litwy odbywać się będzie po litewsku. Zdaniem organizacji polskich na Litwie liczba szkół polskich w tym kraju może się w rezultacie zmniejszyć nawet o połowę. Obecnie istnieje na Litwie przeszło 120 szkół z polskim językiem nauczania.
Kwestia dyskryminacji polskiej mniejszości na Litwie została zauważona nawet w USA. Zaprotestowała Polonia, a w imieniu polskich wyborców w tej sprawie zabrali także głos członkowie amerykańskiego Kongresu.
Rząd w Warszawie ma niełatwy orzech do zgryzienia. Litwa jest partnerem Polski w Unii Europejskiej i w NATO oraz – przynajmniej teoretycznie – sojusznikiem. Jednocześnie prowadzi politykę, której celem wydaje się być pełna asymilacja Polaków na Litwie. W wielu sprawach Wilno zachowuje się wręcz irracjonalnie pokazując, że trudno mu się wyzbyć zadawnionych kompleksów, sięgających lat międzywojennych. Trudno bowiem inaczej tłumaczyć np. utrudnienia, jakie stawia się polskiemu koncernowi Orlen, który zainwestował w rafinerię w Możejkach. Doprowadzi to najprawdopodobniej do odsprzedania zakładów petrochemicznych Rosjanom i jeszcze większego uzależnienia Litwy od dostaw z tego kraju. Wilno i Warszawa nie mogą też się dogadać w sprawie polityki energetycznej, mimo że wspólne interesy są tu oczywiste, a budowa Gazociągu Północnego naraża oba kraje na szantaż gazowy ze strony Rosji.
Ostatnie decyzje litewskiego Sejmu dotyczące oświaty wydają się sprzeczne z polsko-litewskim traktatem o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy oraz z deklaracjami Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Poselskiego. Protest w sprawie ograniczania praw mniejszości powinien być więc stanowczy. Jeśli zawiodą bezpośrednie naciski, Polska nie powinna się wahać z podniesieniem tego problemu w instytucjach europejskich. Posunięcia Wilna są bowiem sprzeczne z fundamentalnymi celami, jakie przyświecają Unii Europejskiej. Michał Mackiewicz – poseł na litewski Sejm, prezes Związku Polaków na Litwie – nie bez racji twierdzi, że najwyższe władze w tym kraju nie liczą się z opinią swych obywateli – przedstawicieli mniejszości. Polacy nie są na Wileńszczyźnie gośćmi – mieszkają tam od wielu pokoleń. Będąc obywatelami Litwy mają prawo do oświaty w języku ojczystym i samorządu, analogicznie do Litwinów z okolic Puńska, mieszkających na terytorium Polski.



[link widoczny dla zalogowanych]

Nasz Dziennik" » Rozsądna desperacja jest wskazana
Rozsądna desperacja jest wskazana
Piotr Czartoryski-Sziler, 30 marca 2011, 14:22

Pikieta pod Ambasadą Litwy w Warszawie, fot. O. Kochman
"Nasz Dziennik", 29 marca 2011, nr 73 (4004)


Z Andrzejem Piwnickim, związanym z Kołem Ochrony Praw Człowieka, monitorującym sytuację Polaków na Litwie, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Mieszkał Pan sześć lat na Litwie. Jaki jest stosunek Litwinów do Polaków?

- Z początku wszelkie animozje wydawały mi się dosyć nieistotne. Sam, prowadząc m.in. wykłady z przedsiębiorczości na Litwie, starałem się występować z pewną uprzejmością w kierunku Litwinów. Gdy ktoś z sali zadał mi pytanie po polsku, to wręcz prosiłem tłumacza, żeby poprosił, by odzywali się po litewsku, ponieważ jesteśmy na terenie państwa litewskiego i litewski jest językiem państwowym. Natomiast z czasem zacząłem zauważać istotne różnice w traktowaniu Polaków. Turyści, którzy przyjeżdżają na Litwę, z reguły spotykają się z dosyć pozytywnym odbiorem tego kraju, natomiast schody zaczynają się tak naprawdę wtedy, kiedy zaczynamy rozmawiać o prawach Polaków. Na Litwie, nawet z tym najbardziej światłym, najbardziej nowoczesnym Europejczykiem, który niejedno widział, bywał w Anglii, Irlandii i nie wiadomo jeszcze gdzie, na ten temat trudno się porozumieć. Są jedynie wyjątki, kiedy Litwini przyznają nam chociaż odrobinę racji. Według mnie, do takiego stanu rzeczy przyczyniają się litewskie media.



W jakim sensie?

- W ubiegłym roku w maju uczestniczyłem w X zjeździe Midas w Wilnie, który zorganizował "Kurier Wileński". Jest to zjazd przedstawicieli dzienników codziennych mniejszości narodowych z Unii Europejskiej, który co roku odbywa się w innej stolicy. Przyjechali właściwie wszyscy z ok. 30 krajów i byli zszokowani tym, z czym spotkali się na miejscu. Przedstawiciele mniejszości narodowych przyzwyczajeni byli bowiem do paparazzi, hucznych zjazdów, szeroko nagłaśnianych w mediach, podczas których dziennikarze prześcigali się w uzyskiwaniu od nich wypowiedzi na określone tematy. Tu było zupełnie inaczej. W Domu Polskim została wynajęta największa sala, przygotowano cztery kabiny dla tłumaczy na cztery języki, była profesjonalna obsługa, lecz nie pojawił się nikt z Litwinów, pomimo że zaproszone były wszystkie instytucje litewskie. Tego samego dnia wynajęto również największą w Wilnie salę prasową, odpowiednik naszego PAP, gdzie odbywała się konferencja prasowa Midas. Sytuacja była podobna jak w Domu Polskim, na sali znajdowało się tylko dwóch, może trzech Litwinów, ale to były osoby, które z racji takich konferencji po prostu tam musiały być. To przykład na to, jak mało z tego, czego domagają się Polacy mieszkający na Litwie, dociera poprzez media do Litwinów w głębi kraju.



Jaki jest wizerunek Polaków w litewskich mediach?

- Przede wszystkim te media w ogóle nie interesują się dużymi protestami Polaków, w ogóle ich nie zauważają. Roszczenia Polaków traktowane są jako temat bardzo marginalny, nie wiadomo skąd wzięty. Zupełnie niesłusznie na pierwszy plan wysuwa się żądania odseparowania Wileńszczyzny od Litwy, co powoduje, że przeciętny Litwin z takiego przekazu nie może się nic dowiedzieć o prawdziwych potrzebach Polaków. Ponadto promowane są antypolskie wypowiedzi polityków, jak również antypolskie zachowanie młodzieży, co tworzy nieprzychylny Polakom nastrój. Ten nastrój jest tworzony zresztą po dziś dzień już od czasów Litwy Kowieńskiej. Można powiedzieć, że naród litewski hodowany jest na bazie antypolonizmu. Antypolonizm to również baza dla tworzących partie osób, które chcą robić karierę w Sejmie czy dostać się do Parlamentu Europejskiego. Są bardzo nieliczne głosy, które równoważą te antypolskie wystąpienia.



Podobnie jest w szkołach.


- Jeżeli spojrzymy do podręczników litewskich, z których uczą się historii również polskie dzieci, mamy także do czynienia z przykładami antypolonizmu. Popierane są też antypolskie postawy wśród samych uczniów, które są nagradzane na różnych konkursach. Przykładem może być wypracowanie Kasi Andruszkiewicz z polskiej rodziny, która ostatnio wygrała taki konkurs. To są rzeczy karygodne. Proszę sobie wyobrazić podobną sytuację w naszym kraju lub choćby to, żeby w polskim Sejmie uznany polityk wypowiadał się, że Litwini to zdrajcy.



Premier Litwy zapewnia o ociepleniu stosunków polsko-litewskich. Mimo że podkreśla, iż język polski jest skarbem dla Polaków, to nic nie robi, by go wprowadzić do szkół...


- Tu mamy do czynienia z klasyczną dialektyką, wziętą chyba z dawnych lat. Na Litwie są tak zwane wersje na rynek wewnętrzny i wersje eksportowe. Wypowiedziom litewskim - mówię to jako osoba obiektywna, niemająca nic przeciwko Litwinom - w żaden sposób nie można wierzyć. Stosują bowiem pewną taktykę, która bardzo sprawdzała się przez kilkanaście lat, kiedy Litwa była niepodległa, gdy kwestie języka polskiego, szkół polskich czy grabież ziemi prawowitym właścicielom, którzy mieli papiery od pradziada, były zamiatane pod dywan. Robiono to w białych rękawiczkach, bo Sejm zatwierdził wtedy taką ustawę, o czym nie mówiło się głośno, lecz tylko w kuluarach. Dopiero właściwie w tej chwili, w dobie internetu, pewnych rzeczy nie da się już ukryć. Pikiety, które urządzamy, jak ta pod ambasadą Litwy w Warszawie, mają za zadanie nagłośnienie prawdy. Dużo mówi się np. o Wileńszczyźnie, lecz mało o prawach Polaków, którzy mieszkają na jej kresach. Oni nie mają nic - ani przedszkola, ani szkoły.



W trakcie sobotniej pikiety padły mocne słowa. Porównano dzisiejsze działania wileńskiej administracji państwowej do pruskiej Hakaty. Nie przesadzają państwo?


- Mamy bowiem do czynienia z rzeczą niebywałą, z czymś, co - jak nam się wydaje w Polsce czy Unii Europejskiej - nie może zaistnieć. Trzeba tu jednak wyraźnie podkreślić, że Polacy na Litwie są dyskryminowani. Oczywiście ludzie nie są zamykani, nie ma na razie jakichś bojówek, natomiast jeśli chodzi o tworzenie prawa, a szczególnie jego interpretację i stosowanie w praktyce, to w tej chwili mamy do czynienia z atakiem na tożsamość polską na Litwie. Zresztą Litwini sami się z tym nie kryją, chociaż ich wypowiedzi na zewnątrz są totalnie obłudne.

Czego oczekuje Pan od polskiego rządu w tej sprawie?


- Wielkiego zdecydowania, powiedziałbym, nawet pewnej rozsądnej desperacji, dostosowania się do współczesnych realiów i wykorzystania wszystkich argumentów, z których można skorzystać. Racja jest po naszej stronie, tu nawet nie ma dyskusji, wystarczy porównać, jak traktowani są Litwini w Polsce. Oni nie są w ogóle prześladowani, bycie Litwinem tutaj to nawet pewien honor, natomiast na Litwie Polacy są traktowani jako obywatele drugiej kategorii, ja nawet uważam, że trzeciej kategorii. Tak nie może być. Między Polską a Litwą podpisane są międzynarodowe umowy, konwencje, prawa człowieka, jest traktat polsko-litewski. Wystarczy tylko domagać się egzekwowania naszych praw w sposób stanowczy, jednoznaczny a nie tylko na zasadzie pewnych deklaracji. Dzieci polskie na Litwie nie mają już na to czasu. Tu nie tylko chodzi o upodlenie tych dzieci, nastawienie ich antypolsko, wbrew własnej naturze, wbrew historii Polski, ale również o zmianę ich mentalności, która jest im obca. Niedługo dziecko polskie, które tam mieszka, będzie przychodziło do domu i mówiło, że się wstydzi, iż jest Polakiem. Dzisiejsza Litwa, tak różna od Litwy międzywojennej, jest Polakom obca, ponieważ trudno dostosować się do tych kryteriów, tej kultury, która jest jakby na siłę wmuszana, a nie jest atrakcyjna dla Polaków.



Popieramy tą oddolną inicjatywę i uważamy ,że żadne działania polskich władz w tej sprawie nie będą odebrane przez polskich wyborców jako zbyt radykalne.


Szanowni Państwo

Gorąco prosimy o wsparcie naszej akcji polegającej na wysyłaniu oświadczeń mailowych do polskich władz aby wreszcie zaangażowały się na poważnie w rozwiązanie spraw Polaków wileńskich. Poniżej przedstawiamy wzór takiego oświadczenia. Można je dowolnie modyfikować oby sens i wydźwięk pozostał bez zmian. Dajmy sygnał rządowi ( kancelaria premiera i MSZ ) że problem jest istotny dla wielu Polaków i chcemy by wreszcie go rozwiązano.


Szanowny Panie Prezesie Rady Ministrów/Ministrze.

W związku z wejściem w życie na Lietuvie ( Litwie )ustawy o oświacie będącej faktycznym wstępem do likwidacji połowy szkół polskich w tym kraju i lituanizacji reszty jako obywatel i wyborca zwracam się z żądaniem podjęcia adekwatnych i konkretnych kroków ze strony władz RP w celu obrony słusznych praw dyskryminowanej polskiej mniejszości. Polacy na Lietuvie ( Litwie ) to część naszego narodu i dalsze trwanie sytuacji w której rząd RP faktycznie toleruje przymusową ich asymilację budzi mój głęboki sprzeciw. Dobór środków pozostawiam organom władz RP liczę jednak że wreszcie będą skuteczne. Chciałbym także nadmienić że postawa rządu w tej kwestii będzie miała dla mnie duże znaczenie w nadchodzących wyborach sejmowych.

Z poważaniem
imię nazwisko.”
mail organizacyjny [link widoczny dla zalogowanych]
Z poważaniem:

W imieniu komitetu społecznego SIEĆ dla Wilna:

Robert Targoński


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Czw 18:13, 31 Mar 2011    Temat postu:


MANIFEST KOBIET ŚWIADOMYCH

Doczekałyśmy się. Mamy parytety.Chcemy czy nie, ale mamy. Teraz,
chcemy czy nie, ruchy feministyczne chcą pozbawić nas prawa do corocznych,
darmowych badań cytologicznych i zrobić z nas zabójczynie! Tak, aborcja
to zabójstwo! To nie decydowanie o własnym ciele, to morderstwo! Decyzje kobieta podejmuje wcześniej, zgadzając się na współżycie. Wtedy to powinna
zdecydować czy chce zostać matką czy nie. Niech Szczuki i inne Środy nie mydlą nam oczu niedostępnością do środków antykoncepcyjnych! Napotykamy
na nie w aptekach, marketach, a nawet kioskach. Ponadto niektóre środki hormonalne są nawet refundowane. A te nierefundowane też nie
Są aż takie drogie, żeby nie było na nie stać przeciętnej Polki. Ale co tu dużo mówić. Tylko kobietamoże wydać na świat nowego człowieka. Mężczyźni, choćby stanęli na głowie w ciążę nie zajdą! My, kobiety mamy dar! Mamy to,
czego wielu mężczyzn nam zazdrości. Feministka pogardzi ustąpionym miejscem w autobusie czy tramwaju. A ja chętnie usiądę. Cały dzień
na obcasach i boli mnie już dosłownie wszystko. Ale feministka to baba z żelaza i bólu się nie boi! Może ona w ogóle nie nowi wysokich butów, bo są one
przeznaczone dla kobiet, a feministka chce być jak rasowy facet! A czy chce pracować do 65 roku życia? Czy chce wywozić śmieci, albo nosić worki z cementem na budowie? Niekoniecznie? Ile jest w feminizmie feminizmu? Pewnie mniej niż cukru w cukrze.
Monika Mróz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Sob 8:35, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Władze Litwy wprowadziły zmiany w ustawie o oświacie, zgodnie z którymi szkoły mniejszości narodowych, także polskiej, muszą spełniać takie same wymogi dotyczące liczby uczniów, jak szkoły litewskie. Likwidacja grozi nawet połowie ze 120 polskich placówek oświatowych na Litwie
Zamach na polskość


Nawet połowa polskich szkół na Litwie może zostać zlikwidowana, a w tych, które przetrwają, językiem dominującym stanie się litewski. Takie mogą być skutki podpisanej w środę przez prezydent Litwy Dalię Grybauskaite - wbrew apelom polskiej społeczności - ustawy zmieniającej system oświaty tego kraju. Przedstawiciele mniejszości polskiej mówią wprost, że zmiany te będą prowadziły do asymilacji, prowadzonej z pogwałceniem dwustronnych porozumień i umów międzynarodowych, oraz podważenia polskiego charakteru szkół, w których przez tyle lat pielęgnowano z trudem rodzimy język i tradycję.

Polska szkoła średnia w Mejszagole im. ks. Józefa Obrębskiego, położona niecałe 30 km od Wilna, ma tradycje sięgające jeszcze 1773 roku. Pracujący w niej nauczyciele i uczniowie jako paradoks traktują sytuację, że w XXI wieku, na wolnej Litwie, może zostać legalnie zamknięta za to... że uczy po polsku polskie dzieci.

Poprzeczka dla mniejszości coraz wyżej
Wesoły gwar uczniów na korytarzu szkoły zdaje się przeczyć, że placówka mogłaby mieć trudności ze skompletowaniem odpowiedniej liczby uczniów w klasach. A jednak to właśnie może być problem szkoły w miejscowości, w której Polacy stanowią ok. 60-70 proc. mieszkańców.
Jednak nie demografia stała się największym problemem naszych rodaków na Litwie. - W rzeczywistości próbuje się wykorzystać problemy m.in. demograficzne do celów politycznych - zauważa Tadeusz Andrzejewski, publicysta i członek zarządu Związku Polaków na Litwie. Największe zagrożenie dla polskich placówek oświatowych na Litwie stanowią zmiany systemu oświaty wprowadzane przez władze tego kraju, które postanowiły, że szkoły mniejszości narodowych, także polskiej, muszą spełniać takie same wymogi dotyczące liczby uczniów, jak szkoły litewskie. Zapisy zmienionej litewskiej ustawy o oświacie dopełnia uchwała rządowa, której nie nadano jeszcze ostatecznego kształtu.
- Zgodnie z ostatnim projektem każda klasa w szkołach mniejszości ma mieć co najmniej 10 uczniów, a w klasach profilowanych - jedenastej i dwunastej [odpowiedniki naszych klas gimnazjalnych - red.] minimum 12, ale tylko w miejscowościach, gdzie działają co najmniej dwie szkoły z różnymi językami wykładowymi - tłumaczy rządowe założenia Alfreda Jankowska, dyrektor polskiej szkoły średniej im. ks. Józefa Obrębskiego w Mejszagole. Jak wielu innych dyrektorów zagrożonych likwidacją polskich placówek oświatowych pilnie śledzi debatę polityczną w tej sprawie. Pani dyrektor zaznacza, że w jej szkole w ostatnich latach do klas pierwszych przyjmowanych jest średnio 10-12 uczniów.
Szkoła ma szansę wypełnić wymogi stawiane przez władze, o ile oczywiście minimalny limit uczniów w klasach nie zostanie podniesiony. Jeśli ich nie wypełni, to zgodnie z zapisami powinna zostać zamknięta, a miejscowy samorząd zobowiązany do utrzymania szkoły litewskiej, nawet jeśli również ona nie spełni stawianych wymogów.
- To zapis ewidentnie polityczny - wskazuje Tadeusz Andrzejewski. - Wprowadza też podział na lepszych i gorszych, wbrew zasadom demokratycznym - wtóruje mu Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie Macierz Szkolna.
Jeśli władze nie obniżą limitu uczniów w klasach, może zostać zlikwidowana nawet połowa ze 120 polskich placówek oświatowych na Litwie. - Mniejszość narodowa siłą rzeczy będzie mogła kompletować mniejszą liczbę uczniów niż szkoły litewskie, tym bardziej że obok działa inna szkoła - tłumaczy problem Tadeusz Andrzejewski.

Cel - lituanizacja
Jednak władze litewskie nie przejmują się takimi głosami. Polskiej szkole w Mejszagole grozi zamknięcie, a przetrwa tylko oddalona niecały kilometr od niej litewska szkoła średnia. Jej budynek zwraca uwagę nową elewacją, choć - mimo milionowych sum przeznaczonych na wyposażenie - szkoła wciąż nie ma sali gimnastycznej. Dlatego uczniowie korzystają z sali w... polskiej szkole.
- Między nami nie ma konfliktu - mówi o relacjach z uczniami i nauczycielami litewskiej szkoły dyrektorka polskiej placówki. By zobrazować sytuację, prowadzi nas do czekającej od dawna na remont sali gimnastycznej. - Samorząd od lat nie ma pieniędzy na remont - tłumaczy, opowiadając po drodze o aktualnych potrzebach szkoły. Do pani Alfredy podchodzi uśmiechnięty nauczyciel wychowania fizycznego Piatras Żygie, prowadzący zajęcia dla kilkunastu uczniów litewskiej placówki. Pytany o opinię na temat zmian w systemie oświaty przyznaje, że nie dotkną one szkół litewskich, w przeciwieństwie do polskich. - Skoro społeczność polska jest niezadowolona ze zmian, to znaczy, że ustawa nie jest dobra, popełniono gdzieś błąd - podkreśla.
Dyrektorka placówki wskazuje, że także inni okoliczni Litwini okazują Polakom współczucie. - Nieporozumienia wywoływane są "na górze". Dlatego odbieramy te zmiany jako dążenie do asymilacji, a nie integracji - zauważa pani Alfreda.
Także Lila Andruszkiewicz, kierownik wydziału oświaty samorządu rejonu wileńskiego, uważa, że prawdziwą przyczyną zmian są względy polityczne, a nie ekonomiczne, jak czasami się mówi. - Zwiększenie liczby godzin nauczania w języku państwowym oraz większa liczba przedmiotów nauczana w tym języku zwiększy koszty nauczania, bo trzeba będzie napisać nowe podręczniki i opracować nowe programy nauczania - zwraca uwagę. Samorząd nie może jednak zakwestionować zmian wprowadzanych centralnie.

Wbrew umowom międzynarodowym
Zmiany nie podobają się także uczniom, którzy uważają, iż są one niepotrzebne, za to będą dodatkowym obciążeniem. - Dużo więcej czasu trzeba będzie poświęcać na dodatkowe przygotowanie się na zajęcia w języku litewskim - mówi Paulus, uczeń jednej ze starszych klas polskiej szkoły.
W ten sposób zwraca uwagę na to, o czym mówią także dorośli - zmiany doprowadzą do tego, że dzieciom trudniej będzie się przygotowywać na zajęcia, a jednocześnie będą miały ograniczone nauczanie w języku ojczystym. Tymczasem władze Litwy w traktacie o "przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy" zawartym z Polską 17 lat temu zobowiązały się do zapewnienia możliwości "nauczania języka mniejszości narodowej i pobierania nauki w tym języku w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich" (art. 15 traktatu). Z kolei art. 12 konwencji Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, którą przyjęła Litwa, stanowi, że "strony zobowiązują się popierać równy dostęp osób należących do mniejszości narodowych do oświaty na wszystkich poziomach".
Tymczasem zmiany w ustawie o oświacie wprowadzają też nauczanie takich przedmiotów jak geografia, historia oraz wychowanie obywatelskie w języku litewskim. Polskie dzieci będą miały też więcej zajęć z języka państwowego. - Nie wyobrażam sobie, jak to będzie wyglądać. Ja, Polka, będę rozmawiała po litewsku z polskimi dziećmi, w polskiej szkole, o polskiej historii. To przypomina nam czasy sowieckie, gdy zajęcia musieliśmy prowadzić w języku rosyjskim - mówi Waleria Adonaitis, nauczycielka historii w szkole w Mejszagole. Co prawda zapisy mówią o tym, że w języku litewskim mają być omawiane tematy dotyczące historii Litwy. Jednak w rzeczywistości stanowią one większość programu, a historia Polski pojawia się tam właściwie jedynie w kontekście relacji polsko-litewskich.

Dla kogo te zmiany?
Kolejną poważną zmianą dla polskich szkół jest ujednolicenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego. - Skutkiem ustawy będzie to, że polscy uczniowie w jedenastej i dwunastej klasie będą musieli spełnić wymogi ujednoliconego programu nauczania, mimo że w latach wcześniejszych mieli dużo mniej zajęć z języka litewskiego - wskazuje Józef Kwiatkowski. I dodaje, że wprowadzenie takich zmian w sposób nieprzygotowany wprowadzi zamieszanie i niepotrzebny stres dla młodzieży.
- Gdyby władze litewskie kierowały się rzeczywiście dobrem uczniów, to trzeba byłoby wprowadzić ujednolicony program już od czwartej klasy, by stopniowo przygotowywać uczniów - wyjaśnia. Z kolei dyrektor szkoły w Mejszagole zwraca uwagę, że mimo iż parlament litewski (Sejmas) zatwierdził te zmiany, władze nie przygotowały ani programów, ani nowych podręczników do nauki ze zwiększoną liczbą zajęć w języku państwowym.
Szef stowarzyszenia Macierz Szkolna zaznacza też, że skutkiem wprowadzanych zmian będzie zmiana statusu polskich szkół. - Do tej pory mogły one nauczać dzieci od pierwszej do dwunastej klasy w języku polskim (na życzenie rodziców niektóre mogły być nauczane po litewsku) na poziomie szkoły średniej - wskazuje, dodając, że teraz zostaną one przekształcone de facto w szkoły dwujęzyczne.

Jaka równowaga?
Polacy z Wileńszczyzny zaapelowali do prezydent Litwy o niepodpisywanie ustawy o oświacie. Pod apelem w tej sprawie podpisało się 60 tys. osób. Jednak Dalia Grybauskaite, choć wcześniej zapowiadała, że "podpisze tylko taką ustawę, która będzie lustrzanym odbiciem tego, co mają Litwini w Polsce", podpisała kontrowersyjną ustawę, twierdząc, że zmiany są dobre dla mniejszości, bo poprawią "możliwość lepszego zgłębienia języka litewskiego".
Być może w ten sposób prezydent Litwy chce wybrnąć z sytuacji, gdy już się zorientowała, że Litwini mają w Polsce większe prawa niż nasi rodacy w jej kraju. W szkołach mniejszości narodowych w Polsce obowiązuje limit 7 uczniów przy kompletowaniu klas. - Ale jeśli nawet nie uda się zebrać tylu uczniów, można tworzyć grupy łączone, oddziały międzyklasowe lub międzyoddziałowe. Można zorganizować też międzyszkolny zespół nauczania języka mniejszości, nawet dla 3 uczniów - wyjaśnia polskie regulacje Grażyna Płoszajska, zajmująca się problematyką edukacji mniejszości narodowych w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Co prawda również u nas uczniowie szkół mniejszości mają ramowy plan nauczania taki sam, jak szkoły polskie, rodzimego języka uczą się dodatkowo. W takich szkołach nauka historii, geografii Polski oraz nauka o społeczeństwie muszą być wykładane po polsku, a pozostałe przedmioty - w języku mniejszości. Jednak w Polsce na maturze zdaje się obowiązkowo egzamin z języka mniejszości i jest on wliczany do średniej. Ponadto uczniowie takich szkół w Polsce mogą zdawać na maturze inne przedmioty w języku mniejszości, np. matematykę, jeśli zgłoszą to pisemnie na początku roku szkolnego.
W dodatku szkoły mniejszości w Polsce otrzymują zwiększone środki finansowe. Zdaniem Józefa Kwiatkowskiego, nakłady te co najmniej kilkakrotnie przekraczają środki przeznaczane dla polskiej mniejszości przez władze litewskie. W przypadku mniejszości litewskiej w ostatnich latach zlikwidowano zaledwie kilka szkół filialnych, które miały np. tylko 3 klasy albo liczyły kilkunastu uczniów... - Powstało jednak duże centrum edukacyjne w Sejnach, gdzie przeszło wielu uczniów zlikwidowanych placówek - tłumaczy przedstawicielka MEN.
Jak długo Polacy na Litwie będą czekać na takie same prawa, jakie ma mniejszość litewska w Polsce?

Mariusz Bober


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alien
supergość



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 10:48, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Libia - moze nie chodzi o rope?

Ciagle zastanawiamy sie, jak to jest mozliwe iz Kadafi utrzymuje sie przy wladzy przez 40-ci lat? Czyzby nikt wczesniej nie zauwazyl jego szalenstwa? Nikt nie zauwazyl ze zbudowal on "Gigantyczny Wodociag", swiezej pitnej wody, doprowadzajacy ją do rejonu Bengazi -ten lunatyk? Czy przypadkiem nie czekano, az ten projekt zostanie przez niego zakonczony?

LIBIJSKI WIELKI PROJEKT RZEKI
1 wrzesnia 2010 to data rocznicy rozpoczecia wielkiego "Wielkiego Projektu". Ten niewiarygodnie gigantyczny i udany "wodny plan", praktycznie przemilczany na Zachodzie, mimo iz rozmachem przycmiewa wszystkie inne, wielkie plany developerskie. Zachod jakby nie chcial uznac faktu iz maly kraj, o populacji nieprzekraczajacej 7 mln moze zrealizowac taki projekt BEZ POZYCZENIA JEDNEGO CENTA od miedzynarodowych bankow.

W 1960 w czasie poszukiwania ropy, na glebokim poludniu libijskiej pustyni odkryto olbrzymie zbiorniki wysokiej jakosci wody, w formie warstwy wodonosnej, tzw.aquifers. W Libii znajduja sie cztery wielkie podziemne baseny: Kufra Basin, Sirt Basin,Morzuk Basin oraz Hamada Basin. Pierwsze trzy razem gromadza rezerwy 35.000km3 wody. Te gigantyczne zbiorniki zabezpieczaja mieszkancow Libii.

Libijczycy pod wodzą Kadafiego rozpoczeli serie naukowych badan nad mozliwoscia dostepu do tego wielkiego oceanu pitnej wody. Rownoczesnie zastanawiano sie, jak rozwinac w tych warunkach rolnictwo, w poblizu zrodel wody na pustyni. Zdawano sobie sprawe z faktu, iz wymaga to zbudowania olbrzymiej, organizacyjnej infrastruktury, jak rowniez przesiedlenia olbrzymiej ilosci mieszkancow zamieszkujacych wybrzeze. W pazdzierniku 1983 powolano komitet do realizacji tego wielkiego planu, aby przemiescic wode z rezerwuarow,w celu irygacji w okolice pasa nadbrzeznego.

W 1996 r. ukonczono jeden z etapow projektu, dzieki czemu woda dotarla do domow i ogrodow libijskiej stolicy Tripoli. "Wielki Projekt", jako najwieksze przedsiewziecie w zakresie transportu wody pitnej zostal nazwany "8 cudem swiata", zdolnym przemiescic ponad 5mln.m3 wody dziennie przez pustynie w rejon wybrzeza, powiekszajac tym samym,w olbrzymim stopniu ilosc ziemi uprawnej. Caly projekt oszacowano na 25bln dolarów. Calkowita siec rur przesylowych (o srednicy 4m.) znajduje sie pod ziemia,w celu wyeliminowania ewaporacji. Calkowita dlugosc wodociagu,to ponad 4tys.km. wglab pustyni.

Wszystkie uzyte materialy,oraz projekty inzynieryjne wykonano we wlasnym zakresie, z pomoca poludniowokoreanskich inzynierow. Woda pompowana jest z 270 szybow, glebokich na 100m. Koszt 1m3 wody odsolonej wynosi 3.5 dolara.

Naukowcy oceniaja iz libijskie zasoby wody pitnej rownaja sie ilosci wody jaka przepływa nilem wciągu 200 lat. Celem Libijczykow, zaangazowanych w "Projekt Woda" jest, aby Libia stala sie zrodlem rolniczej obfitosci, zdolnym do wyprodukowania odpowiedniej ilosci wody i zywnosci w celu zabezpieczenia wlasnych potrzeb oraz potrzeb sasiadow, aby stala sie niezalezna od importu.

Niezalezna?
Absolutnie niedopuszczalne!

Bankierzy tego nie lubia. Tym bardziej iz libijskie zrodla siegaja Egiptu i Sudanu.
W czsie uruchomienia projektu Kadafi powiedzial:

Teraz dwukrotnie wzroslo zagrozenie Libii przez Ameryke.
Glos zabral rowniez gosc Mubarak, podkreslajac znaczenie projektu dla regionu, nawolujac egipskich farmerow do podjecia pracy w Libii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alien
supergość



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 10:50, 02 Kwi 2011    Temat postu:

DEKLARACJA WSPÓŁDZIAŁANIA UGRUPOWAŃ PATRIOTYCZNYCH I NARODOWYCH

Nasza Ojczyzna potrzebuje dziś aktywnego udziału katolików świeckich w życiu publicznym, ludzi czystego sumienia i prawego serca, którzy swoją patriotyczną postawą udowadniają, że Naród Polski nie zginął.
Tylko tacy ludzie są w stanie zorganizować się do kolejnego wysiłku w pracy dla dobra wspólnego Narodu i Państwa Polskiego.
Propozycja współdziałania odnosi sie do związków zawodowych rolników, organizacji społecznych, stowarzyszeń, partii i stronnictw o rodowodzie ludowym, patriotycznym, narodowym i do obywateli, którzy mają na uwadze dobro Polski.
Apelujemy o jedność działania, współpracę programową i organizacyjną w celu wyłonienia reprezentacji Narodu w zbliżających się wyborach parlamentarnych i odbudowania siły politycznej wywodzącej się z tradycji ludzi kochających polską wieś i z niej czerpiących swój rodowód.
Niech miarą zaangażowania w dzisiejszą rzeczywistość będą słowa Wincentego Witosa, że w najtrudniejszych czasach polska wieś zachowała trzy nadrzędne dla Ojczyzny wartości: wiarę, ziemię i narodowość.
Udzielamy pełnego poparcia inicjatywie Stronnictwa Ludowego „Ojcowizna”, Przymierza Narodu Polskiego, Stowarzyszenia na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski i kwartalnika politycznego „Wolna Polska” i jesteśmy zgodni z dramatyczną oceną aktualnej sytuacji politycznej, gospodarczej i społecznej w jakiej znalazła się Polska - zawartym w „Liście otwartym do Prezydenta, Premiera, Sejmu i Senatu RP z okazji XXX Rocznicy Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich 1981 – 2011”.
Wierzymy w głęboki sens deklarowanej współpracy programowej i organizacyjnej, albowiem działając wspólnie możemy odnieść sukces. W sztafecie pokoleń dziś my i organizacje, które reprezentujemy podejmują trud starań o Wolną Polskę i bierzemy za to pełną odpowiedzialność.

Polskie Forum Ludowo-Chrześcijańskie "Ojcowizna" - Prezes Leszek Murzyn;
Klub Dyskusyjny im. Ignacego Paderewskiego - Przewodniczący Ryszard Zieliński;
Komitet Suwerenności Narodu Polskiego - Jerzy Rachowski;
Patriotyczna Liga Polonii Amerykańskiej (USA) - President Krzysztof Koczwara;
Ruch Społeczny Odrodzenie Polski - Roman Zawiślak;
Patriotyczny Ruch Polski (USA) - Przedstawiciel na Polskę Bolesław Czachor;
Stowarzyszenie "Mancinelli" - Wojciech Deresiński;
Komitet Obrony Polskiej Ziemi "Placówka" - Przewodniczący Ryszard Majewski.

Telefon i mail do kontaktów:
Stronnictwo Ludowe "Ojcowizna": tel. kom: 513 283 345,
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alien
supergość



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 10:52, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Hipokryzja Ameryki plus obłuda Grossa
W przedwojennej 35 milionowej Polsce mieszkało prawie tyle Żydów, co w 200 milionowej Ameryce.
Mimo to, kiedy latem 1939 do amerykańskich portów dobijał się statek "St Louis", z tysiącem żydowskich uciekinierów z Niemiec na pokładzie, Ameryka stanowczo zatrzasnęła przed nimi drzwi. Cztery miliony Żydów na 200 milionow to było dla niej już zdecydowanie dość. Za uciekinierami nie ujęli się zasiedziali w USA pobratymcy, bo jak publicznie przestrzegł ich jeden z przywódców tej społeczności, źle by to usposabiało do Żydów amerykańską opinię publiczną.
Odmówiła im wstępu także postępowa Kanada, zresztą z oficjalnym wyjaśnieniem odpowiedzialnego ministra, iż rasa żydowska nie zwykła pracować na roli, a Kanada potrzebuje rolników, nie handlarzy...

Na całym Zachodzie uciekających przed Hitlerem Żydów uważano wtedy powszechnie za zagrożenie dużo gorsze, niż sam Hitler. Pewien szwedzki dyplomata, pytany, czemu jego kraj konsekwentnie odmawia niemieckim Żydom azylu, rozbawił świat chętnie cytowanym bon-motem: "bo u nas w Skandynawii nie ma antysemityzmu, i chcemy, żeby tak zostało".
Przez ten mur obojętności i wrogości przejść się udawało tylko krezusom. I tak było także z odpędzanymi od wszystkich portów egzulami z "St Louis". Dwustu najbogatszym łaskawie pozwoliła wkupić się do siebie Wielka Brytania, resztę, po kilkumiesięcznej odysei odesłano, dosłownie w przededniu wojny, dokładnie tam skąd przybyli - wprost do pieca.
Ameryka i cały Zachód hołubią takich chuliganów historiografii jak Gross i ich podłe narracje o ciemnej, antysemickiej Polsce, a rząd USA oficjalnie poucza nas w kwestii restytucji mienia żydowskiego (oddajcie najpierw u siebie własność zagrabioną Indianom, to będziecie mogli się mądrzyć). Warto może przypomnieć, że trapiona licznymi kłopotami sanacyjna Polska przyjęła w roku 1939 - z oporami i niechętnie, ale jednak - jeszcze 20 tysięcy żydowskich uciekinierów.
Jeszcze, bo przecież przyjmowała ich przez cały czas swego istnienia, a szczyt żydowskiej imigracji nastąpił kilkanaście lat wcześniej, gdy nowo powstała, pogrążona w kryzysie Polska udzieliła azylu półmilionowej rzeszy Żydów z Rosji, uciekających przed rewolucją bolszewicką. Ludziom, którzy nigdy nie mieszkali na ziemiach polskich, nie znali języka polskiego, nie czuli się Polakami w najmniejszym stopniu, i ani myśleli się asymilować. A jednak decyzja zapadła bez ociągania, bez dyskusji i sprzeciwów.
Podobnie, jak od pierwszych chwil przyznała Polska pełnię praw publicznych kobietom, na co obywatelki postępowych państw Zachodu, raczących nas dziś swoimi bredniami o parytetach i genderach, musiały czekać jeszcze kilkadziesiąt lat. Bo, jakkolwiek śmieszne się to może wydawać, ludzie, którzy budowali tamtą Polskę, od samego początku wyobrażali ją sobie jako państwo wolności. Bo o takie przecież walczyły pokolenia ich przodków.

Jan Karski wspominał, że gdy jeszcze w późnych latach pięćdziesiątych rezerwował hotel w Nowym Jorku, pytano go, czy nie jest Żydem - bo Żydów, podobnie jak kolorowych, nowojorskie hotele nie obsługiwały. Dziś z tego samego Nowego Jorku przysyłają nam oszołoma udrapowanego w togę profesora historii, który historii nigdy nie studiował, ale dobrze wyczuł, czym można podbić serca i portfele Amerykanów. I poprzez swoich medialnych agentów wpływu pilnują, czy należycie się przed nim korzymy. Cóż, Hitler miał, niestety, rację, mówiąc, że zwycięzców nikt nie sądzi. Sądzi się i skazuje, bez względu na materiał dowodowy, tylko tych, którzy, tak jak Polska, przegrali.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wolf
supergość



Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 11:23, 02 Kwi 2011    Temat postu:

"

SPIS "CUDOW" EKIPY DONALDA TUSKA



- Błędy w tematach na maturze z języka polskiego – urzędnicy ani minister Hall nie widzą problemu.
[link widoczny dla zalogowanych]

- Były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka odszedł z powodu niedostatecznej determinacji premiera do przeprowadzenia reformy finansów publicznych.
[link widoczny dla zalogowanych]

- Donald Tusk powiedział, że ponad 10 tys. zł za orędzie to taniej niż w TVP. Tymczasem Telewizja Polska zgodnie z ustawą musi takie wystąpienie przygotować za darmo.
[link widoczny dla zalogowanych]

- Wbrew obietnicom wyborczym PO nie zajmie się w tej kadencji Sejmu lustracją.
[link widoczny dla zalogowanych] "
Więcej
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 9 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin